czwartek, 31 maja 2012

31 maja 2012


    Paweł ostatnio świetnie pracuje, co zawdzięczamy nowym pomocom dydaktycznym. Niestety w jego zachowaniu pojawił się znów niepokój.



    Powodem jest planowany wyjazd starszego brata do pracy. Ponieważ nie miał możliwości podjęcia pracy blisko domu, najprawdopodobniej będzie to delegacja. Problem tkwi w tym że, trzeba poczynić pewne plany z tym związane. Paweł wyłapuje nawet nasze szepty, więc nie da się uniknąć tego bez jego udziału. Nie wiem teraz czy już pisałam tu na blogu, jak Paweł zachowuje się gdy kogoś z domowników nie ma.

    Już od kilku dni, kładzie się bardzo późno spać. Przed położeniem się do łóżka, upewnia się czy wszyscy są w domu. Rano, pierwsze co robi, sprawdza kogo ubyło jak spał. Daje sobie wytłumaczyć kogo i dlaczego ubyło, ale potem przez cały dzień marudzi……..Uspokaja się dopiero kiedy wokół niego są już wszystkie znajome twarze. Wkurzające jest to, że, marudzi cały dzień, w końcu kiedy już wszystko jest na swoim miejscu, robi totalną olewkę. Kładzie się, kołysze, i ani „be, ani me, ani kukuryku”. Traktuje nas jak przedmioty, które najlepiej żeby stały na półce i nikt ich nie ruszał.

    Nie mam pojęcia, jak będzie reagował na nieobecność Piotrka w domu przez dłuższy czas. Staramy się mu to już tłumaczyć, ale ile z tego rozumie i czy chce to zrozumieć, tego nie wiemy. Czasem tak właśnie jest.  Do tego wszystkiego pogoda! Od kilku dni zanosi się na deszcz, powietrze ciężkie, aczkolwiek chłodne.

    Do dziwnych zachowań wczoraj dołączyło coś czego u Pawła nie było. Nigdy nie musieliśmy się bać, że, weźmie do buzi coś co może dla niego skończyć się źle. On po prostu nic do buzi nie wkładał. Wczoraj po zajęciach dałam mu chwilkę luzu. Pomyślałam wywieszę pranie. Spojrzałam jeszcze tylko za siebie, gdzie idzie. Poszedł do sąsiada. Sąsiad robi właśnie remonty w obejściu i Paweł czasem mu pomaga. Pranie wieszałam może 10 minut. W tym czasie Paweł oddalił się z podwórka sąsiada. Poszedł na pobliski skwerek. Ławki, drabinki coś co lubi. Wysłałam po niego Piotrka. I za chwilkę dzwoni telefon:

- Mamo, chodź szybko, Paweł zbiera plastikowe butelki po wodach i dopija resztki.-

     Myślałam że, wyjdę z siebie i stanę obok. Gdyby nie miał w domu, mogłabym zrozumieć, ale ma…..Może to świadczyć tylko o tym że, przestał się bać nowych wrażeń w obrębie jamy ustnej. Jest to o tyle niebezpieczne dla niego że, może połknąć byle co. Dorosły facet, a trzeba pilnować jak maluszka. Najgorsze że, zaczyna się buntować kiedy czuje nad sobą kontrolę. Cały czas miał taką kontrolę, ale odkąd, zaczęto mu tłumaczyć że, jest już dorosły, nie może jakoś pogodzić się ze swoją niepełnosprawnością i związanymi z nią ograniczeniami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz