środa, 24 lipca 2013

24 lipca 2013

    Nie było nas tu przez 3 tygodnie. W naszym życiu troszkę się podziało. Na szczęście pozytywnie. Ostatnio ciągnę jakiś życiowy maraton, ale udaje mi się pogodzić kilka rzeczy na raz. Cud normalnie.

   Niedźwiedź nie omieszkał zemścić się na swój własny sposób. A było to tak: wspomniana poniżej wykładzina do pokoju Pawła, przyjechała wcześniej niż myślałam. Kiedy wróciłam do domu, była już rozłożona, młody siedział przy biurku działając coś na komputerze. Był bardzo zadowolony i jakoś dziwnie wyciszony. Kiedy tylko mnie zobaczył, zarządził przenoszenie mebli do nowego pokoju. Ok, rozumiem ale! Była to sobota, ja padnięta już jak "kawka", wykładzina świeżo położona też potrzebowała czasu coby się uleżeć. Tłumaczę młodemu że, meble będziemy wnosić w poniedziałek. Wytłumaczyłam skrupulatnie "dlaczego". Wydawało mi się że, zrozumiał bo po chwili buntu, znów zasiadł przed komputer.

   Następnego dnia rano, Paweł odpalił komputer iiiiiii.........jasny gwint! Znowu nie ma teleranka! Co jest, myślę sobie! Po chwili, Kamil się odzywa:

- Ciocia, Paweł wczoraj po przekładał pliki systemowe. Mówił że, uruchamia "kontrolę rodzicielską"

    I tak szlak trafił moje pisanie. Tym razem postanowiliśmy nie naprawiać od razu. Paweł musi jakoś zrozumieć że, nie może być bezkarny. Choroba chorobą, ale zasady jakieś muszą obowiązywać.

    Po drodze zaliczyliśmy: konferencję terapeutyczną, wernisaż prac Józia Budnego, nasze 25 lecie ślubu no i oczywiście 22 urodziny Pawła, oraz wizytę Doroty i Marcina z dziewczynkami. Wyjątkowe w tym wszystkim było to że, poznaliśmy znów wspaniałych ludzi ze świata blogosfery. Paweł jakoś podbudował się tym że, jest rozpoznawalny. Mnie z kolei cieszy to, że coraz mniej boi się tłumu, zaczyna akceptować ludzi wokół siebie, robi się aktywniejszy. Dobrze pamiętam czasy, gdy na widok obcej osoby w domu, reagował panicznie. W domu wszystko fruwało, łącznie z szybami w drzwiach, jego histeryczny krzyk, do dzisiaj odbija się echem w moich uszach.

   Dzisiaj to już nie ten sam chłopak. Czasem zastanawiam się, jakim cudem udało nam się tyle osiągnąć.