czwartek, 30 stycznia 2014

30 stycznia 2014

   Wcześniej nic o tym nie pisałam. Ale większość z Was chyba zauważyła banerek "BLOG ROKU".

   Tak, tak.........dałam się namówić Danusi i zgłosiłam bloga. Znając życie, marne mamy szanse. W konkursie uczestniczy cała masa blogów. Bardziej rozreklamowanych i poczytniejszych. ALE CZEMU NIE SPRÓBOWAĆ?

   Otóż właśnie rozpoczęło się głosowanie SMS-ami. My też już wiemy jak można na nas głosować. Zatem dzielimy się tym z Wami:

    SMS o treści: A00499

    NA NUMER: 7122

   Po literce dużej A są dwa zera, nie mylić z dużym O. Nie wstawiać spacji.

Zasady głosowania są takie:

- z jednego numeru telefonu, można tylko raz zagłosować na danego bloga


        KŁANIAMY SIĘ ZATEM NIZIUTKO I PROSIMY O GŁOSIKI.

                ZA KAŻDY BĘDZIEMY NIEZMIERNIE WDZIĘCZNI.





środa, 29 stycznia 2014

29 stycznia 2014

                                                  DRODZY CZYTELNICY!!!!!!
                                           MY Z GORĄCĄ PROŚBĄ O POMOC

   Każdy z Was, Wasi znajomi, rodziny i przyjaciele, może mieć wpływ na to: jak dalej Paweł będzie funkcjonował.
   Paweł jest dorosły. Niezmiernie ciężko jest pozyskać dla niego DARCZYŃCÓW. Z racji swojego wieku, na rehabilitację czy terapie w ramach NFZ już się nie kwalifikuje. Pozostają nam terapie płatne, na co nas niestety nie stać. Ba w chwili obecnej, nie stać nas nawet na wysyłkę apeli.

   Nie będę prosić o znaczki czy koperty, wielu z Was którzy tu zaglądacie, sami walczycie o własne pociechy. Ale proszę o jedno, powiadamiajcie: znajomych, sąsiadów. Być może znajdzie się jeszcze jakiś sposób by rozgłosić, gdzie się da i jak się da że:

   JEST TAKI DOROSŁY SUPER FACET, KTÓRY TEŻ POTRZEBUJE POMOCY.

   Co więcej: też na nią zasługuje. Paweł chociaż ciężko u niego z komunikacją, już nie raz udowodnił że, jest ponad to wszystko, co sądzili lekarze.......

   W JEGO PRZYPADKU; JUŻ NIE RAZ NIEMOŻLIWE STAWAŁO SIĘ MOŻLIWE.

   JAK MOŻNA NAM POMÓC?

Jest kilka sposobów:

- polecając naszego bloga, być może przeczytanie historii Pawła, przyczyni się do podjęcia decyzji

- wchodząc w zakładkę ze zdjęciem o 1% dla Pawła

- bądź bezpośrednio na poniższy link:

http://www.fundacjaavalon.pl/nasi beneficjenci/lista/dzedzej pawel.html

- drukując i przekazując ulotkę zamieszczoną na stronie FUNDACJI

- drukując i przekazując poniższe zdjęcie


PO PROSTU POMÓŻCIE w propagowaniu idei  1% dla Pawła.
KAŻDY JAK UMIE I MOŻE.
JEŚLI MOŻECIE PODARUJCIE MU - WASZ PROCENCIK.........

BĘDZIEMY BARDZO WDZIĘCZNI.

wtorek, 21 stycznia 2014

21 stycznia 2014

   No, miał być wpis o tym Pawła poście. Dużo się teraz dzieje. Paweł codziennie przegląda piktogramy. Coś Niedźwiedź knuje, tylko jeszcze go nie rozszyfrowałam. Poczekamy zobaczymy. Jedno jest pewne…… Jego przyszłość jako „ ROLNIKA”, ewolucję przeszła bo na „TABLICA PL”, znalazł ciągniki i inny sprzęt rolniczy. Czas teraz wypełniam głównie tym, że na wołanie Pawła:

- OOOO! Chodź zobacz, to mi się podoba!

   Lecę na złamanie karku zobaczyć CO? Mu się tak podoba. Ostatnio udało mi się go zatrzymać, jak chciał dodać komentarz: „NIE WOLNO SPRZEDAWAĆ”……….. Jego pomysł bycia rolnikiem, nie jest czymś nowym. Związane jest to ściśle z naszą przeszłością. Mieliśmy kury, kaczki, gęsi, świnie, krowę i cielęta. Teraz tak sobie myślę, że on po prostu czuł się w tedy potrzebny. Od zawsze kochał zwierzęta. Lubił karmić je ze mną. Kiedy chodziłam doić krowę, zawsze był przy mnie. „BAŚKĘ”, bo tak miała na imię, rozpieścił wręcz. Kiedy zapomniał dać jej „całusa” przy wyjściu, stała obrócona łbem do drzwi i ryczała upominając się o swoje…… Na tamten czas, nie było innego wyjścia. Wychodząc do obrządku, musiałam zabierać go ze sobą. Starsze dzieciaki były w szkole, Krzysiek tułał się po delegacjach a starowinka teściowa nie mogła już za nim latać. Z tych czasów, w mojej pamięci bardzo żywo zachowało się pewne zdarzenie.

   „Baśka” się ocieliła. Ja nigdy nie miałam krowy. Ona była pierwsza. Stara, ale bardzo spokojna. Cielę odbierali dwaj sąsiedzi. Coś jednak poszło nie tak, i „Felek” nie chodził na nogi. Pierwsze słowa teściowej były takie:

- No i pójdzie do rzeźni………

   A w życiu na to nie pozwolę – pomyślałam. Dałam radę z niepełnosprawnym dzieckiem, to i cielaka pozbieram do kupy. Codziennie z Pawłem, po kilka godzin spędzaliśmy w kojcu malucha. Masowałam mu raciczki, uczyłam stawiać je do chodzenia. Ciele nabrało fajnego wigoru. Widać było że, ma wolę walki. Któregoś ranka zaspałam. Nie było to długo, raptem 15 minut. Weszłam do pokoju dzieciaków. Szok, nie ma Pawła. Chwila myślenia i olśnienie……… Przecież wiem gdzie on jest. W stajni!

    Zaleciałam szybciutko. Co zobaczyłam? Pawła siedzącego w kojcu z malcem. Masował mu raciczki słomą zupełnie tak jak ja to robiłam. Za kojcem stała „BAŚKA”, pomrukiwała i patrzyła na to co Paweł robi. „Felek” był naszą maskotką. Razem z Pawłem w przeciągu 2 miesięcy, postawiliśmy go na nogi. Po urazie ścięgien nie było znaku. Rankiem, gdy czasem udawało się że, Paweł dłużej spał. „Felek” wchodził do domu, do pokoju dzieciaków. Obwąchiwał każdego, polizał ozorem i wychodził za mną. On był jak pies, potrafił wyłożyć się pod bramą podwórka i warować. Teściowa nazwała mnie czarownicą. Powiedziała że, przy mnie nawet byk się ocieli. Była w szoku, że ja, nigdy nie pracująca w gospodarstwie…….. Tak sobie radzę.


   Niestety szybko nadeszła zima. Nie mając swojego pola, karmę musieliśmy kupować. Szybko okazało się, iż nasze gospodarowanie, przejada nas. Kiedy sprzedawałam zwierzęta, Paweł wpadł w szał…….. Chciał płacić handlarzom żeby, je zostawili, potem chciał ich nawet bić…….. Potem wydawało mi się że, Niedźwiedź zapomniał. Aż do teraz……… Jak tylko znajdę płytkę ze zdjęciami z tamtego czasu, dorzucę do tego posta……….

sobota, 18 stycznia 2014

18 stycznia 2014

   Dzisiaj bez komentarza, obiecana notka Pawła........ Jutro postaram się coś więcej napisać o tym DZIELE......




wtorek, 14 stycznia 2014

14 stycznia 2014


    Dzisiaj od rana  ruch jak w młynie. A to za sprawą Pani Magdaleny. Doczytała na blogu o tuszach i papierze do drukarki. Wspiera nas od czasu świątecznej akcji Doroty. Bez Jej wsparcia ciężko było by z nami. Dba nie tylko o nas, ale i o Filipa.

 ZA CO NIEZMIERNIE JESTEŚMY WDZIĘCZNI.
   
    Los lubi nas doświadczać. Zrobił sobie z nas kozły ofiarne i tyle. Trzeba się z tym pogodzić i brnąć na przód ile sił.

   Choróbsko jeszcze mi nie odpuściło. Najgorszy jest kaszel. Zawsze nasila się gdy kładę się do łóżka. Wczoraj poszłam spać o 2 w nocy. Zanim zasnęłam było koło 4. Rano nie mogłam się pozbierać. Słyszałam telefon jak dzwonił, ale zanim się zwlekłam i ubrałam, kurier stał już pod drzwiami. Nie pytajcie mnie o jego minę. Zobaczyć czarownicę w biały dzień, to naprawdę horror……

   Wczoraj w dzień Paweł pisał coś na komputerze. Oczywiście było co chwilę:

- Mamo, pomóż mi! Jak to napisać?

- Paweł, masz przecież piktogramy, możesz poszukać w nich, to czego nie umiesz napisać.

- Ale nie ma Stodoła!!!!!

    Jasny gwint. Siedziałam zatem z nim przy kompie. Patrzyłam jak robi w WORDZIE tabelkę. Z „TABLICA pl” wpisuje różne przedmioty, ceny. Wiecie co robił? Listę zakupów. Ostatnio upstrzyło mu się w głowie, że będzie ROLNIKIEM. Obiecałam mu że, jak tylko będą tusze i papier, dostosujemy piktogramy do tego co chce napisać. Tusze są. Papier jest. Matka jutro nie poleży celem kurowania się, tylko ostro zabierze się do roboty. Paweł  ma coś do opowiedzenia, i nie można tego zmarnować.


   O tym co ma do opowiedzenia, to już sam powie. Pomysł nie jest nowością. Latka temu zajmowaliśmy się gospodarstwem na własne potrzeby. Były kury, kaczki, gęsi, koza a nawet krowa i cielęta. Postaram się też znaleźć kilka fotek z tamtych czasów. Dołączę do tego co napisze Paweł. Nie mam pojęcia czy już tu o tym pisałam. Paweł umie prowadzić ciągnik, i to znacznie lepiej niż ja. Niestety, zaczęło się robić niebezpiecznie, kiedy chciał jeździć nim po drodze. Więc poszedł ciągnik z handlarzami……… nie dało się pilnować Pawła, zajmować się domem i gospodarstwem. To wręcz nie wykonalne, przy jego sprycie.  Pewnie znów zamilknę na kilka dni, wybaczcie ale czekają nowe wyzwania. 

piątek, 10 stycznia 2014

10 stycznia 2014


   I wszystko jasne. W domu mamy szpital. Najpierw rozłożyło Krzyśka, potem mnie i Piotrka. Paweł też od dwóch dni lata z biegunką. W aptece dwie recepty, czekają na kasę żeby je wybrać. Miejmy nadzieję że, dotrwamy do 20.

   Wczoraj przyszły piktogramy wydrukowane przez Danusię. Nie miałam jednak na tyle siły, żeby zasiąść z Pawłem do pracy. Udało nam się dzisiaj. Dzisiaj też dotarł pocztą pen drajw z całą masą piktogramów od Małgosi mamy Antosia. Już mamy pokaźną bazę na komputerze. Prawdopodobnie będziemy też niebawem mieć tusze. Pozostanie jeszcze tylko zakup papieru do drukarki. Na pewno nie kupimy już z ARO. Jest bardzo cienki, i to co się drukuje przebija na drugą stronę. Powoduje to że, całość druku jest bardzo blada.


   Dzisiaj czułam się na tyle dobrze, żeby popracować z Pawłem. Był nieco oszołomiony ilością piktogramów, ale zadowolony. Miał z czego wybierać i układać. Początki zawsze są nieco trudne. Do tej pory używaliśmy piktogramów tylko do nauki upływu czasu i planu dnia. Te są proste i bez problemu do odczytania dla niego. Te które używamy teraz, mają posłużyć głównie do nauki układania wypowiedzi. Spędziłam z nim prawie trzy godziny. Każdy piktogram musieliśmy omówić. Trzeba było wyjaśnić mu, jak poprawnie ułożyć zdanie. Zadawał przy tym masę pytań. W sumie czas spędzony bardzo efektywnie. Teraz tylko pilnować systematyczności. Efekt tego co ułożył zobaczycie na zdjęciu…………


   A że, na zdjęciu słaba widoczność, to siedzieliśmy potem przy komputerze i tworzyliśmy tak, żeby było widać co napisał…….


   Paweł jak wszem i wobec wiadomo; TO KOMPUTEROWIEC. Bardzo podoba mu się zabawa z programem do zdjęć. Więc miał też urozmaicenie.

   KOCHANE KOBITKI BARDZO WAM DZIĘKUJĘ ZA TAK SZYBKI ODZEW!!!!!!

wtorek, 7 stycznia 2014

7 stycznia 2014

   Dzisiaj wydarzyło się coś, co poprawiło mi nieco tok myślenia i nastrój. Pierwsze to: już idą do nas piktogramy od Danusi. DANUSIU jesteś  WIELKA.

   Drugie to że, Paweł dzisiaj rozgadał się jak nakręcony. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt iż, mówił do osoby, którą widział pierwszy raz w życiu. Nie wiem co takiego ma w sobie Małgosia. Może głos, może postać a może sam fakt że, zaakceptowała jego prawo bycia innym. Bez pytań, bez komentarzy typu „przetłumacz co mówi bo go nie rozumiem. Nie wiem.


   W poście z 3 stycznia, pisałam że, nasz nowy wygląd bloga, zawdzięczamy Małgosi. Jej prace możecie zobaczyć tutaj:


   Musiałyśmy się jeszcze skontaktować w kwestii innych zmian żeby, całość  wyglądała pięknie i zachęcała Was do odwiedzin w tym naszym zakątku.

   Małgosia jak się okazało mieszka daleko od nas. Możliwość  kontaktu, tylko przez skypa. Trochę mi to zajęło żeby ponownie go zainstalować na naszym graciku, ale się udało. Umówiłyśmy się na rozmowę. Musiałam tylko jeszcze ogarnąć Pawła, bo dzisiaj miał bardzo pracowity dzień. Chciałam żeby, był ze mną przy rozmowie. Wiedziałam że, nie bardzo lubi skypa, ale mimo to, chciałam żeby Małgosia go poznała. Byłam niemal pewna iż, powie cześć i zwieje.

   Tak się jednak nie stało. Paweł pięknie się przywitał. Małgosia spytała jak się ma. Tu musiałam mu wytłumaczyć o co chodzi. Głównie jest to kwestia  formy zapytania. Gdyby Małgosia spytała „jak się czujesz?”, pewnie odpowiedział by od razu. Mniejsza z tym. Ważne że, po przywitaniu, Paweł „ ni z gruszki, ni z pietruszki”, postanowił opowiedzieć Jej co dzisiaj robił. Próbowałam go powstrzymać, ale Małgosia zabroniła. DAJ MU SIĘ WYPOWIEDZIEĆ.

   Potem siedział, cały czas przy mnie, patrzył i słuchał. Był bardzo zaciekawiony tym co robimy na blogu. A najważniejsze to, że widział iż nawet mama czegoś musi się uczyć.

   Zwykle jest tak: jeśli pojawia się w naszym otoczeniu nowa osoba, Paweł mówi do mnie, a ja tłumaczę. I już się pogubiłam w tym, czy to on tak chce, czy może ja taką reakcję u niego wywołuję nieświadomie.

   Jak tylko przyjdą piktogramki od Danusi, poszalejemy troszkę w kwestii tworzenia wypowiedzi. Jak matka będzie zajęta, może przestanie mieć DOŁY………..

   No i trzecie: jak dobrze pójdzie, to w przyszłym tygodniu odwiedzi nas druga Małgosia – mama Antosia. Na herbatkę wpadnie ……… i śliwki gotowane w cukrze na zakąskę do HERBATKI.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

6 stycznia 2014

   No i zaczął się nowy okres rozliczeniowy. Wszyscy już ostro zaczęli działać. Tylko ja jakoś nie mogę pozbierać się do kupy………. Złapałam masakrycznego doła i mam nadzieję że, nie skończy się to powtórką z rozrywki.  Kłopoty w domu, finanse a w tle Niedźwiedź jęczący w kółko:

- Kiedy pojedziemy do PRODESTE?

   A niby skąd ja mam to wiedzieć? Wróżką nie jestem…….

   Dzisiaj dla świętego spokoju, powiedziałam mu że, jak mi pomoże i uda nam się z tym 1%, to może w tym roku. Siedzieliśmy dość długo na stronie Justynki. Pokazywałam  mu i tłumaczyłam jak, Justyna komunikuje się przez piktogramy. Za pomocą piktogramów napisała list do Jefersona. Paweł bez trudu przeczytał go sam. Spytałam czy chciałby też tak coś napisać. Powiedział że tak. Długopis jednak sprawia mu dużo trudności, ale dalej drążymy ten temat. Pół dnia kombinowaliśmy z piktogramami. Dostaliśmy większość od Danusi, mamy Justyny. Podpowiedziała mi też jak można je nieco dostosować  do potrzeb Pawła i tego co chciałby napisać.

   Wszystko wydawało się super. Paweł miał zajęcie. Drukował, laminował i wycinał. Potem z niewielką pomocą ułożył. I co? I lipa, są blade że, po zrobieniu fotki nic prawie nie widać. Potrzebne by były grubsze kartki do drukarki. Tuszu też jak na lekarstwo. A piktogramy pochłaniają masę czarnego. Kasy w portfelu zero. I stoję w punkcie wyjścia, a gdzie się nie obrócę, tam guzik z pętelką widzę……..

   Ja już po prostu tak mam, że czasem zawieszam się jak mój Windows w komputerze, i bez wyjęcia baterii ani rusz do przodu……. Tylko dlaczego do cholery, zawsze w tedy gdy Paweł najbardziej potrzebuje mnie i mojego wsparcia. Czyżby to właśnie było to słynne „wypalenie”?


   Niby wiem że, muszę się pozbierać. Tylko skąd wziąć na  to siły.

piątek, 3 stycznia 2014

3 stycznia 2014

   Wszyscy robią jakieś podsumowania minionego roku. U nas też by się zdało takowe zrobić…….

   Niby nie był taki zły. Pod kontem funkcjonowania Pawła nawet można by rzec rewelacyjny. Jak dotąd to pierwszy rok w którym nie stwarzał większych kłopotów, pod względem zachowania. Nie było spektakularnych wybuchów złości. A to bardzo dużo w przypadku dorosłego faceta, o takiej masie ciała. Pojawiły się też nowe czynności domowe które, w końcu zaakceptował. Odkurzacz, to nasza zmora od lat………Bał się go jak ognia. Mniej więcej od 2 miesięcy, obsługuje go bez żadnego problemu. Kwestię sporną pozostawiało ścieranie kurzu, mycie podłogi w swoim pokoju. Na to też Niedźwiedź znalazł sposób.

   Wiadomo ogólnie że, Paweł zbytnio nie lubi się z wodą, mokrymi rzeczami……..problem ze ścierką do kurzu  i wkładem do mopa, rozwiązał za pomocą butelki po płynie do szyb. Nalewa wodę, spryskuje powierzchnię i suchą ścierą wyciera. Z mopem robi to samo. Pokój ogólnie utrzymuje w porządku.

   Żywo zaczął interesować się  kuchnią. Przed wigilią, miałam już z niego niezłą pomoc. Obrał sam 3 kilogramy marchwi i kilogram pietruchy. Seler musiałam obrać sama. Zbyt okrągły był i nie trzymał się w jego dłoni. Przepuścił to fajnie przez robota, pożyczonego od Kaśki.

   W domu zaszły nowe zmiany. Ponieważ Paweł jest leworęczny, ciężko mi przytrzymywać mu dłoń, żeby pokazać mu jak wykonać daną czynność. Wpadliśmy na pomysł. Ze starego pokoju Pawła zrobiliśmy dużą kuchnię. Powstało fajne miejsce na wolnostojący blat kuchenny………I to był strzał w dziesiątkę. Kuchnia nie jest jeszcze całkiem skończona. Ale nie od razu Rzym zbudowali……..

   Łazienka też zmieniła położenie.  Jest teraz większa. Niestety Paweł wymaga pomocy przy kąpieli. W starej łazience, nie było się już jak obrócić żeby, pomóc mu w czymkolwiek. Też jeszcze nie wszystko skończone. Ale jak Bóg da zdrowie, pomalutku dojdziemy do celu.

   Chyba najważniejsze w całym minionym roku, było to że: POZWOLIŁ MI TROCHĘ ZREALIZOWAĆ MOJE MARZENIA………Niby fajnie. Tylko że, człowiek zaczął zastanawiać się jakby to było, gdyby był zdrowy. Szalę goryczki doprawiają Rządzący, proponowaną zmianą w ustawie o świadczeniach pielęgnacyjnych. Ale dość  o tym. Czas pokarze co będzie.

   Mam nadzieję że, podoba się Wam nowy wygląd bloga?


                        MAŁGOSIU SERDECZNE DZIĘKI <buźki>

A że zaczyna się nowy okres rozliczeniowy, czeka nas masa pracy........Dołki muszą odejść na bok.

Pozdrawiamy Wszystkich.


czwartek, 2 stycznia 2014

1 stycznia 2014

   Dobrze że, stary roczek  już za nami. Niby nie był taki całkiem do „luftu”, ale zawsze nowy niesie jakieś nowe rozwiązania. Zanim jednak NOWY rozgości się na dobre, obiecana relacja z powstania kartki NOWOROCZNEJ. A nie było łatwo…….

   Niedźwiedź od dłuższego czasu jest w stanie „nijakim”. Ogólnie i tradycyjnie wszystko na nie (pomijając przygotowania do Wigilii, ale to już inna historia). Nie zapadł w sen zimowy, bo jak sam twierdzi:

- Zima!? A śnieg gdzie?..........

   Dla niego wyznacznikiem tej pory roku, jest ŚNIEG! Jak jest na dworze – to zima jest. Jak go nie ma- to nie wiadomo co to jest i kiedy się skończy. To tak w kwestii wyjaśnienia.

   A jak to było z tą KARTKĄ? A no tak: matka od rana chodziła, marudziła Niedźwiedziowi, że przydało by się naszym przyjaciołom, złożyć życzenia NOWOROCZNE. Do świąt Bożego Narodzenia, ni jak namówić „ZGREDA” nie mogła. Za dużo pisania. W końcu około południa udało się. HURRRRA! Pomyślała matka, i dawaj dalej drążyć temat:

- To co napiszesz? – spytała
- Szczęśliwego Nowego Roku – powiedział, czytając gdzieś w sieci napis.
- Dobra, to odejdź od komputera i będziesz pisał. Tylko podpisz się ładnie.
- Pomóż mi! – padło standartowo. 
Oznacza to ni mniej ni więcej tylko – NAPISZ MI, JA PRZEPISZĘ.

   Rad nie rad, co by weny twórczej do długopisu nie stracił, szybciutko skrobnęłam mu na kartce tekst:
               „ SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU ŻYCZY PAWEŁ DZEDZEJ”.

   Zwinął z lenistwem tekst do pokoju, zeszyt i długopis. Dość długo go nie było. W końcu „wylądło” z pokoju.

- Już napisałem!
- Fajnie! Zrobimy zaraz zdjęcie i przerobimy na kartkę z życzeniami.
- Tylko pokaż jak napisałeś, żeby błędów nie było!
   No i pokazał……….Ku mojemu zdziwieniu, napisał fajnie chociaż nie trzymał się liniatury. Najbardziej jednak uderzył mnie podpis:

                         „Szczęśliwego Nowego Roku życzy MAMA DZEDZEJ”.

   Długo musiałam tłumaczyć, że ja też będę życzyć, tylko fajnie by było gdyby, czytelnicy mogli przeczytać życzenia od niego, pisane jego ręką……… Przepisywał jeszcze kilka razy, bo ciągle nie chciał długopis napisać Paweł……… Ale w końcu dał radę.

   Ogólnie, jak mu się chce dość ładnie potrafi pisać samodzielnie i w miarę z sensem. Problem w tym że, tylko na komputerze. Długopis bardzo męczy Niedźwiedzia. A jak tu zasnąć w taką zimę której niema? No powiedzcie sami, czy da się wypocząć po takim  wysiłku?