poniedziałek, 6 stycznia 2014

6 stycznia 2014

   No i zaczął się nowy okres rozliczeniowy. Wszyscy już ostro zaczęli działać. Tylko ja jakoś nie mogę pozbierać się do kupy………. Złapałam masakrycznego doła i mam nadzieję że, nie skończy się to powtórką z rozrywki.  Kłopoty w domu, finanse a w tle Niedźwiedź jęczący w kółko:

- Kiedy pojedziemy do PRODESTE?

   A niby skąd ja mam to wiedzieć? Wróżką nie jestem…….

   Dzisiaj dla świętego spokoju, powiedziałam mu że, jak mi pomoże i uda nam się z tym 1%, to może w tym roku. Siedzieliśmy dość długo na stronie Justynki. Pokazywałam  mu i tłumaczyłam jak, Justyna komunikuje się przez piktogramy. Za pomocą piktogramów napisała list do Jefersona. Paweł bez trudu przeczytał go sam. Spytałam czy chciałby też tak coś napisać. Powiedział że tak. Długopis jednak sprawia mu dużo trudności, ale dalej drążymy ten temat. Pół dnia kombinowaliśmy z piktogramami. Dostaliśmy większość od Danusi, mamy Justyny. Podpowiedziała mi też jak można je nieco dostosować  do potrzeb Pawła i tego co chciałby napisać.

   Wszystko wydawało się super. Paweł miał zajęcie. Drukował, laminował i wycinał. Potem z niewielką pomocą ułożył. I co? I lipa, są blade że, po zrobieniu fotki nic prawie nie widać. Potrzebne by były grubsze kartki do drukarki. Tuszu też jak na lekarstwo. A piktogramy pochłaniają masę czarnego. Kasy w portfelu zero. I stoję w punkcie wyjścia, a gdzie się nie obrócę, tam guzik z pętelką widzę……..

   Ja już po prostu tak mam, że czasem zawieszam się jak mój Windows w komputerze, i bez wyjęcia baterii ani rusz do przodu……. Tylko dlaczego do cholery, zawsze w tedy gdy Paweł najbardziej potrzebuje mnie i mojego wsparcia. Czyżby to właśnie było to słynne „wypalenie”?


   Niby wiem że, muszę się pozbierać. Tylko skąd wziąć na  to siły.

1 komentarz: