piątek, 28 września 2012

27 września 2012.


    Postanowiłam zabawić się w cwanego lisa. Wplatam więc pomiędzy pracę z książkami, inne elementy terapeutyczne. Szeregi i relacje, historyjki obrazkowe, czytanie  sylabami. Paweł już nieźle czyta, ale gdy trafiają się nowe słowa, ma z nimi duży problem. Już dawno temu zakupiłam dwie części pomocy dydaktycznej „MOJE UKŁADANKI”. Są to ćwiczenia sylabowe do nauki czytania. Jakoś nie przekonały wcześniej Pawła. Teraz pracuje z nimi chętniej. Mam wrażenie jakby dopiero teraz zrozumiał że, tak naprawdę szybciej pójdzie mu czytanie. Kiedy próbuje złożyć coś po literce np.; UMYSŁ – brzmi to tak: uemyeseł. Nawet jeśli literuje głośno, nie jest w stanie usłyszeć jaki z tego powstaje wyraz. Gdy czyta sylabami, słyszy to co powstaje z poszczególnych części i tworzy gotowe słowo.

    Nadal problem z pisaniem. A właściwie to z pisaniem długopisem w zeszycie. Paweł do ukończenia gimnazjum pisał tylko pismem drukowanym. Opanował wtedy pisanie do perfekcji. Literki były kształtne, mieściły się w jednej kratce. I to mu się podobało. Nie wiedzieć dlaczego, w szkole w Kup wprowadzono mu pismo pisane. I powstał chaos w jego umyśle i w tym co robi. Mieszają mu się litery pisane z drukowanymi, duże z małymi a to nie wygląda z kolei dla niego perfekcyjnie, więc skrzętnie omija problem. Utrzymanie obu elementów terapii, i czytania i pisania, daje mi możliwość sprowokowania Pawła do chwilowego zajęcia się samym sobą. Zwykle bowiem jest tak że, nawet jeśli siedzi chwilę przed komputerem i stara się czytać, to czyta sam do momentu kiedy jest wstanie rozpoznać wyrazy. Gdy pojawiają się jakieś nowe, muszę stać przy nim i pomagać mu je odczytać.

    Pisanie z kolei kiedyś było moją kartą przetargową, kiedy chciałam żeby nad czymś popracował. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz