środa, 9 lipca 2014

9 lipca 2014

   Czas, czas, czas........jedni nie mogą zrozumieć jego upływu, inni marzą żeby się wydłużał w nieskończoność. No dobra, koniec narzekania, czas opisać co działo się w ostatnim czasie u nas. A działo się sporo.

Zacznijmy od tego co Paweł obecnie jada. Przygotowałam kilka zdjęć.


Nasz chleb bezglutenowy. Podstawowa mąka to gryczana. Upieczony przez mamuśkę rzecz jasna. W maszynie do chlebka, też rzecz jasna.


Risotto z warzywkami, też wyprodukowane przez mamuśkę.


W rzeczy samej, deserki też bywają: kisiel gruszkowy........


Makaron bezglutenowy z musem jabłkowym.........

Wszystko musi być ładnie podane. Lepiej w tedy  smakuje, i chętniej chwyta się za talerz.....

W zeszłą środę, było znów bardzo terapeutycznie. Pani Ania przybyła do nas z Łukaszem.........


Poznajcie zatem przyjaciela Pawła.

Na zajęcia przygotowałam zdjęcia z Wrocławia. Paweł miał opowiedzieć Łukaszowi o wizycie we Wrocławiu. Nie mam pojęcia jak Pani Ania to robi, ale stałam za zamkniętymi drzwiami, i słuchałam jak Paweł zdjęcie po zdjęciu zdaje relację.

Gospodarzy Paweł nadal, a jakże....... "WIEJSKIE ŻYCIE" pełną parą idzie...........


Podopieczne Pawła już bardzo urosły, ale od wczoraj pojawiły się nowe maleństwa. Z mamusią oczywiście.


Mamusia wstydliwa nieco, więc przed fleszem schować się postanowiła.

W sobotę spodziewaliśmy się gości. Dorotka z Marcinem, Zosią i Oliwką, oraz po raz pierwszy z wizytą u nas Państwo Kubaczki: Piotr i Edyta z Kubusiem i Pawełkiem. Jak wiadomo spodziewając się gości człowiek, stara się ogarnąć co nieco w przybytku. Zabrałam się za mycie okien. Poprosiłam Pawła żeby, odsunął mi taborety spod okna. Podsuwałam tam ławę żeby, móc zdjąć firany. Oczywiście Paweł polecenie wykonał ochoczo. Natomiast mamuśka doznała lekkiego szoku, obracając się po chwili i widząc TO!!!!!!!


WAKACJE Z DUCHAMI czas zacząć!!!!!!!!!

Przejdźmy zatem do dnia dzisiejszego. Pisałam ostatnio że, Paweł radzi sobie już z piciem napoju przez rurkę. Dzisiaj poszedł o krok dalej, sam nadmuchał materac taki dopływania po wodzie. Ale największą frajdę sprawiło mi to, że po raz pierwszy w życiu określił swój stan emocjonalny. 

Jak co środę, Kasia w pracy, ja opiekuję się Pawłem i Filipem. Filip już nieźle dokazuje, więc wymaga większego poświęcenia uwagi. O dziwo Paweł się z tym godzi. Nawet stara się być pomocny. Było już grubo po południu. Puściłam Filipa żeby sobie pochodził po mieszkaniu. Wiadomo jak to za malcem trzeba być za nim krok w krok, żeby był bezpieczny. Paweł leżał i słuchał muzyki. W pewnym momencie wstał, podszedł do mnie i powiedział:

- Nudzi mi się! Jestem smutny!..........nudzi mi się już u  niego parę razy słyszałam. Nigdy jednak nie był w stanie określić swojego stanu emocjonalnego. Jestem smutny, czy jestem wesoły to była dla niego abstrakcja. Zapytany wprost co czuje w danej chwili, zwykle odpowiadał DOBRZE. Było to jak odpowiedź z automatu, a tym razem, spontaniczne określenie. Umiejscowione w danym  momencie. Chyba zatem mogę to zaliczyć jako kolejny postęp.

Na dzisiaj tyle. Dobrej nocki życzymy naszym czytelnikom.:)





1 komentarz:

  1. Jestem pod wrażeniem Waszego bloga. Sama mam 16-letniego syna z umiarkowanym upośledzeniem umysłowym . Dobrze wiem, ze nie zawsze jest łatwo i miło. Ale radości też każdego dnia cała masa. Jestem terapeutą, kierowcą, opiekunką i czym tam jeszcze chcecie. Nie wyobrażam sobie jednak naszej rodziny bez Wojtka. Trochę zazdrościmy Wam tych pięknych podopiecznych- u nas tylko pies i świnka morska... Pozdrawiam Was b.b.serdecznie

    OdpowiedzUsuń