piątek, 15 lutego 2013

15 luty 2013.



    Po blisko 2 tygodniowej „jeździe bez trzymanki”, chodzeniu za nim jak cień od zeszłej soboty, dzisiaj normalnie raj na ziemi. Pomijając marudzenie, które u niego jest standardem, a na które ja się już uodporniłam, cały dzień spędził w łóżku. Jeszcze wczoraj latał jak postrzelony z „opatą” do odśnieżania, a dzisiaj dosłownie placek.

    Wczoraj do okna w kuchni zapukała sąsiadka. Paweł akurat poszedł z Piotrkiem na pocztę po znaczki. Otworzyłam okno. Sąsiadka spytała o niego. Już myślałam że, coś zmalował. Na moją odpowiedź że, poszedł z bratem na pocztę, kobieta wręczyła mi pokaźną czekoladę mówiąc:
-          To dla Pawła, ja go tak lubię za to że, mi ten mostek odśnieża. – szczęka mi opadła, ale prezent przyjęłam. W końcu nie był dla mnie tylko dla niego.
    Kiedy wrócił, wręczyłam mu czekoladę, mówiąc że, zarobił ją odśnieżając mostek. Tak sobie chłopak wziął to do serca, że: najpierw siadł i zjadł pół czekolady, potem poleciał z „opatą”, po odśnieżać jeszcze podwórko sąsiadce. Kiedy wrócił z kompletnie przemoczonymi butami i skarpetami, siadł i dokończył czekoladę. Dzisiaj normalnie odwrót o 180 stopni.

    Tak sobie myślę. Fakt że, ostatnio nie bardzo stać mnie na magnez i inne suplementy z OLIMPA, więc póki co posiłkuję się multivitaminami. Dla Pawła to jednak musi być za mało. Po za tym gorzej się przyswaja. Dlaczego? A no dlatego że, jego metabolizm jest zupełnie inny niż zdrowego człowieka. Ciągłe biegunki, mleko które pochłaniał latami, cukier który dosłownie pożerał kilogramami........to wszystko zostawiło porządne spustoszenia w jelitach. Uprzedzono mnie o tym że, bardzo możliwe iż Paweł ma tzw. „zespół przeciekającego jelita”. To właśnie dlatego w jego obecnym jedzeniu, znajduje się tak dużo oleju. Oleje dostaje na przemiennie po jednej łyżce przed posiłkiem.
    Wracając do tematu magnezu. Być może jest tak że, pochłaniając tą tabliczkę czekolady, na jakiś czas chwycił odpowiednią dawkę.

    Chciałam też napisać kilka istotnych informacji uzupełniających. Większość publikacji podaje że, magnez jest jedynym pierwiastkiem którego tak naprawdę nie da się przedawkować, a wręcz trzyma łapę nad przedawkowaniem innych np.:WAPNIA.

    To właśnie magnez pobudza metabolizm do prawidłowego przetwarzania; białek, cukrów i tłuszczy. Z czym jak wiemy autystycy mają wielki problem. Magnez nie działa jednak sam w organizmie. Ma kumpla któremu na imię wapń. Oboje tworzą zgraną rodzinkę, która odpowiada za, przewodzenie impulsów nerwowo-mięśniowych. I tutaj uwaga; STRES jest czymś z czym autystycy żyją przez całe życie. Ten zaś mobilizuje ich do większego, często ponad ich siły wysiłku. Ale jak to w życiu bywa, nie ma nic za darmo.
    Większy wysiłek = utrata większej ilości energii, a co za tym idzie ulatnia się magnez. Powstaje pewnego rodzaju nierównowaga, między zasobami magnezu a wapnia. Kiedy magnezu jest za mało, a wapnia akurat, ten przejmuje władzę, pozwalając na wydzielanie substancji pobudzających (neuroprzekaźników)
-          noradrenaliny
-          dopaminy
No i wtedy właśnie „hulaj dusza, piekła nie ma”
    Szybka reakcja nakazuje wezwać na pomoc magnez. Ten da po hamulcach i zablokuje niekontrolowane reakcje układu nerwowego i osłabi siłę bodźców pobudzających.

Jaka jest zatem prawidłowa proporcja wapnia do magnezu?

Otóż  2 do 1

    Na mój wiejski rozum, między jedną dawką wapnia a drugą, w odstępie co najmniej godziny. Powinien wpaść na przysłowiową „herbatkę” magnez. Walnąć ręką w stół i powiedzieć „w końcu ja tu rządzę”.
    Zaraz pewnie zlinczują mnie o mleko. Bo przecież reklamy, bo mleko i nabiał bogate w wapń. Sraty- taty.......
    Wiem, napisałam że: magnez i wapń tworzą „rodzinkę”. I tak jest, tyle tylko że to dość zwariowana rodzinka. Przetwory nabiałowe, owszem posiadają duże ilości wapnia. Ale w postaci nieorganicznej, przy czym mają znikomy zasób magnezu. A że zakwaszają organizm, nie pozwalają się temu wapniu wchłonąć, przez co przy braku magnezu dochodzi do niedoboru wapnia.

Jest to swoistego rodzaju „zamknięty krąg”

    Oprócz wapnia, magnez też odpowiada za gospodarkę; witaminą D, witaminą C, potasem, i wieloma innymi o których napiszę innym razem. Najważniejsze jest to, że chyba w końcu zrozumiałam na czym polega ta „bomba witaminowa”

P.S.
    I jeszcze dobre wieści. Kasia była dzisiaj na kontroli, i może już chodzić po domu. Niestety będzie jednak musiała wziąć urlop dziekański na uczelni.........Co tam, magisterka nie zając, nie ucieknie.

1 komentarz:

  1. Witamy, witamy....Napisałam do Pani meila. Za dodanie do bloga nie ma co dziękować. Przynajmniej w taki sposób możemy choć troszkę pomóc. Wiadomo że, rozgłos jest połową sukcesu w walce z chorobą......A nas cieszy że, do nas zaglądacie.
    Pozdrawiamy i całuski dla Antosia ślemy...

    OdpowiedzUsuń