wtorek, 24 kwietnia 2012

24 kwietnia 2012


    Ostatnio jakaś zabiegana jestem. Paweł, ogród, szykowanie pomocy dydaktycznych i kilka innych przedsięwzięć mających przybliżyć nas do celu. Wizyty w poradni Prodeste. Pierwsza o ile dobrze pamiętam kosztować nas będzie 950 zł. W tym zabieganiu zapominam o sobie. Ciepło się zrobiło więc ruszyliśmy z Pawłem na rowerki. Wczoraj dość wiało, więc złapałam zapalenie okostnej. Dzisiaj rano leciałam do lekarza, wypisać sobie leki. Poleciałam jak zwykle bez śniadania. Zwyczajowo, jadam około godziny 13 pierwszy posiłek. Pierwszy a raczej 3 w 1, bo potem też jakoś czasu brakuje. Nigdy mi to nie przeszkadza, ale jak to zwykle bywa, gdy się jeść nie może, zwykle głód dopieka. U lekarza była kolejka, więc odstałam swoje. Gdy wychodziłam, w korytarzu zrobił się przeciąg, i stare masywne drzwi przytrzasnęły mi palce. Początkowo bolało tak że, aż łzy pojawiły się na mojej twarzy. Popatrzyłam na palce, spuchnięte. Dopiero po ujściu kilku metrów, z jednego palca zaczęła cieknąć dość mocno krew. Nie wróciłam się już do ośrodka. W domu zawinęłam palucha i po krzyku. Jedyne co mogłam dzisiaj robić, to laminować świeżo po drukowane materiały do pracy z Pawłem. Cała reszta bajzlu w domu stoi. Jutro też jest dzień. Może okaże się lepszy niż dzisiejszy, więc nadrobię robotę.

    W następnych wpisach postaram się powspominać troszkę o Pawle. A jest co. Przez ponad 20 lat, potrafił dostarczyć masy emocji, i tych śmiesznych i tych bardziej poważnych. Pomimo swoich zmagań z chorobą, jest wspaniałym facetem. Uwielbia zaskakiwać tak niesamowicie, że czasem aż ręce opadają. Ale to wszystko właśnie pokazuje nam że, warto dalej walczyć o niego i dla niego. Że z czasem przyniesie to jakieś zamierzone efekty. Trzeba tylko cierpliwości i czasu. Czasu którego on nie rozumie, a u nas stał się dość mocno opanowaną stroną medalu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz