sobota, 14 kwietnia 2012

13 kwietnia 2012.


    Dziwny świat z jakim nam się przyszło zetknąć. Tak bardzo nie zrozumiały, zaskakujący, z prosto zbudowanym porządkiem, od którego niemalże wszystko zależy. Drobna rzecz, zmieniająca swoje miejsce, dla nas neurotypowych bez znaczenia, dla Autystyka nie do przyjęcia. Z jakiegoś powodu, pobudza w nim lęk, czasem nawet agresję, jeśli nie wychwycimy w porę lęku i nie usuniemy bariery, która go powoduje.

    Szybka jazda na rowerze, zatrzymywanie się dosłownie milimetry przed przeszkodą. Huśtanie na huśtawce od przysłowiowej „deski do deski” i równie szybkie zatrzymywanie się. Po to żeby móc poczuć swoje ciało. Obrzydzenie na widok plasteliny, gliny, masy solnej czy nawet zwykłego ciasta. Wstręt do wody (za sprawą zajęć na basenie, odrobinę się zmniejszył), przy czym nadal pozostała sztywność rąk przy myciu, do tego stopnia że, prędzej mógłby człowiek połamać mu palce, niż zmusić je do zgięcia. Nie możność samodzielnego umycia się w kąpieli (tu jeszcze nie znaleźliśmy rozwiązania). Do wanny wejdzie tylko gdy jest pełna wody, nie dotknie się gąbką żeby się umyć, twarz myje jak „kotek”, tylko usta. Taki właśnie jest świat naszego Syna. Strach przed spojrzeniem w ludzkie oczy, czy swoje odbicie w lustrze. Niechęć do robienia sobie zdjęć, czy nakręcania filmów. Jednostajność posiłków (odrobinę zmodyfikowana przez najprawdopodobniej masaże, które dowrażliwiły jamę ustną). Teraz już jest w stanie zjeść większość tego co mu podamy, ale rytuał jedzenia mleka z kaszą, ziemniaków z burakami pozostał. Doszedł tylko nowy, długo przez nas wyczekiwany, bo aż 18 lat. Rytuał jedzenia chleba. Chleb musi być tylko z pasztetem, nie może być posmarowany margaryną, czy przełożony kiełbasą, muszą to być 4 kromki, przykryte. Nie jest w stanie dotknąć chleba, żeby czuć pod palcami pasztet. Fenomenalna pamięć do przedmiotów w jego otoczeniu, zwłaszcza tych które sam odłoży, kiedy zmieniają miejsce położenia jest istny szał. Kiedy komuś coś pożyczamy, musimy robić to tak, żeby nie widział. Jak zobaczy, a dana rzecz ie wróci na czas, nie pójdzie spać, albo idzie sam odebrać. Fakt że, nie interesuje go moja osoba bezpośrednio, z reguły traktuje mnie jak powietrze, albo na zasadzie jest to dobrze, niema to przeżyje. Jeśli jednak zniknę na dłuższy czas z jego „pola widzenia” zaczyna się Sajgon. Nie zna pojęcia „żart”. Nie zna reguły upływu czasu. Rozmowa o sprawach dnia codziennego, planowanie czegoś przez nas, co musi jakiś czas potrwać, musi odbywać się bez jego obecności. Jeśli podsłucha, ie idzie mu wytłumaczyć że, owszem, to będzie ale za jakiś czas. Inaczej dzieje się, jeśli znamy termin realizacji jakiegoś celu. Wówczas pomocną rzeczą jest kalendarz, wiszący na stałym miejscu, gdzie możemy zaznaczyć dzień, i co chwilkę mu pokazywać, żeby odpowiadać na ciągle zadawane jedno i to samo pytanie „kiedy”.

    Autyzm to nie tylko rytuały. To też często alergie pokarmowe, Candydoza – grzyb z rodziny drożdżaków. Jest on naturalną florą fizjologiczną, występującą w organizmie każdego człowieka. Staje się niebezpieczny, kiedy rozrasta się w sposób niekontrolowany. Główną przyczyną zaś tego rozrostu, jest słaby system odpornościowy człowieka, częste antybiotykoterapie. Te zaś towarzyszyły Pawłowi od najmłodszych lat. Candydoza, nie wykryta i nie leczona, może prowadzić do zespołu „nieszczelnego jelita”.

    Brak bezpośredniej komunikacji z jego strony. Paweł nie potrafi określić dokładnie czego od nas oczekuje, co mu tak naprawdę przeszkadza, co mu się podoba i sprawia przyjemność. Tego wszystkiego musimy się domyślać. Jest „zadaniowcem”, jak określają go terapeuci. Często bywa tak że, podejmuje się prac lub zadań, którym nie jest w stanie sprostać, czuje się przemęczony, ale coś takiego jak odpoczynek dla niego nie istnieje w danym momencie. I albo dochodzi do wybuchu emocji (z którymi sobie nie radzi, też nie potrafi ich określać), albo jeśli uda mu się dokończyć wybrane przez siebie zadanie, odpoczywa. Bardzo długo.

    To tylko część, zaburzeń towarzyszących Pawłowi od zawsze. O tym że, można je w jakiś sposób skorygować, by jego życie, jego świat był łatwiejszy do ogarnięcia, dowiedzieliśmy się bardzo późno. Na nasze szczęście, Paweł pokazuje że, nie jest za późno na zmiany. Trzeba tylko iść z nimi bardzo powoli. Próba szybkiej reakcji z naszej strony, chęć pomocy mu już i teraz, po blisko trzech latach zakończyła się regresem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz