piątek, 10 maja 2013

9 maja 2013.


   No, sytuacja pomału nam się normalizuje. Od soboty, malec i mama są w domku. Zastanawiacie się pewnie jak zareagował Paweł?

   Przyznam szczerze że, nieco obawiałam się tego, jak zorganizować wszystko żeby było dobrze. Bałam się tego że, Paweł nakręcony czekaniem na malucha, będzie chciał brać go na ręce, głaskać.......sytuacja niezmiernie trudna. Jak wytłumaczyć mu postępowanie z maluszkiem, żeby nie poczuł się odrzucony czy lekceważony. Zaburzenia w kontaktach z innymi ludźmi, są jednak silniejsze, niż mój strach. Dopiero wczoraj, za sprawą Kasi, Paweł pogłaskał Filipa. Oficjalnie Paweł czeka aż, maluch będzie miał 3 lata, kupi mu rowerek i „hulaj dusza, piekła niema”. Jak więc było z powitaniem?

   Kiedy ja i Sebastian pojechaliśmy do porodówki po Kasię, Paweł z Piotrem powiesili na drzwiach ich domku plakat. Ten zrobiony oczywiście przez Pawła. Czekali nas w domu. Kiedy wjeżdżaliśmy w podwórko, Kasia od razu zauważyła co wisi na drzwiach. Aż usta zatkała rękami z wrażenia. Wysiadając z auta, nie omieszkała podziękować Pawłowi. Jak pięknie w jej ustach brzmiało „Mój ty kochany”. Paweł poczuł się bardzo dumny. Nosidełko w którym przywieźliśmy Filipa, musiało być okryte przy wysiadaniu z auta. Paweł zaglądał nerwowo „gdzie ten Filipek?”. Wytłumaczyłam mu że, musi wejść z nami do domu, tam go zobaczy. Wszedł.
   Odkryliśmy nosidełko, w pełnej okazałości pokazał się Filipek. Paweł zrobił szybki „rzut okiem” na malca, po czym skierował wzrok na brzuch Kasi. Bądź co bądź, jeszcze nieco okrągły. Paweł nie powiedział ani słowa, ale Kasia domyśliła się o co mu chodzi. Z niebiańską cierpliwością udzieliła mu wyjaśnień. Chyba mu wystarczyły, bo po chwili zniknął z bratem na rowerach. Wieczorem, kiedy byłam u Kasi, przyszedł za mną. Od drzwi spytał:
 - a gdzie Filipek?
   Pokazałam mu że, leży sobie spokojniutko na wersalce. Powiedziałam że, odpoczywa. Spytałam czy chce zobaczyć go z bliska. Powiedział TAK. Przysiadł na wersalce, zachowując „beeezpieczną odległość”. Chwilę pozaglądał. Zaglądał to raczej dużo powiedziane. Myślałam że, patrzy na niego jak „przez szybę”, charakterystycznie dla autystyka. Jakież było moje zdziwienie, gdy przyszliśmy do domu, a Paweł zapytał:
- dlaczego Filip otworzył oczy?
   I w zasadzie to jest właśnie to, czego nigdy niezrozumię. Patrzy tak jakby nic go nie interesowało, jakby niczego nie obserwował i nie widział. Wzrok sprawia wrażenie „kamiennego”, a jednak wychwytuje detale i szczegóły z otoczenia. Przyjęliśmy obecnie zasadę że, nic na siłę. Pomału pozwalamy Pawłowi oswoić się z nową sytuacją. Bo co innego tłumaczyć coś czego jeszcze nie ma, a co innego zaakceptować coś co już jest i będzie.

   A jak radzą sobie młodzi rodzice? Jak na mój tok myślenia, bardzo dobrze. Są młodzi, a jednocześnie bardzo dojrzali. Oboje po uszy zakochani w swoim maleństwie.

P.S. Plakat zrobiony przez Pawła, trafił do oficjalnych pamiątek Maluszka........

2 komentarze: