czwartek, 21 marca 2013

21 marca 2013.


    W zasadzie pierwszy dzień wiosny. Ale na tą trzeba będzie chyba dłużej poczekać. Wszystko wskazuje na to że, pisanie Pawła to nie „wybryk losu”. Dalej trwa zabawa na gg, doszło uczenie się meilowania. W między czasie ćwiczenia, staram się mu uzmysłowić, iż w niektórych wypadkach pomocne są piktogramy. Ilekroć nie wie jak napisać potrzebne mu słowo, podsuwam mu je, i szukam razem z nim.

    Basia pytała w komentarzu, czy Paweł czeka aż, ktoś mu odpisze? Na początku pisał bez oczekiwania na odpowiedź. Teraz czeka na reakcję drugiej strony. I co ważniejsze, zależy mu na tym. Kiedy pisze ze mną, wręcz domaga się odpowiedzi. Nawet nie macie pojęcia jak się cieszył, kiedy opublikowałam jego komentarz, i zobaczył że, ktoś na niego odpowiedział. Sam odczytał na głos osoby które pisały, i teksty które się pojawiły.

    Teraz wyjaśnię dlaczego tak mi zależy na tym żeby uskutecznić to pisanie. Otóż. Paweł ma bardzo ciężką wymowę. W dużej części nie da się już nic zrobić. Jest to efekt zbyt wysokiego podniebienia. Tzw. „gotyckiego”. Staram się dalej wprowadzać różne ćwiczenia logopedyczne, w chwili obecnej są to głównie szumki. Drugi problem jest taki że: Paweł mówi szybko, często nie oddzielając wyrazu od wyrazu. Zdanie płynie ciągiem, co daje efekt taki jak, historia wykręconej żarówki i ciężarówki. Kiedy pisze długopisem, trzeba siedzieć przy nim, i przypominać o odstępach między wyrazami. Do tego zwykle używam słowa „spacja”, bo póki co, język komputerowy bardziej do niego przemawia. Jak pisze na komputerze, nie trzeba mu przypominać o spacji. Robi ją w sposób zupełnie naturalny. Podobnie było, jak uparł się na jeden i ten sam temat, wałkowany tygodniami. Długo nam zajęło rozpracowanie, że wystarczy mu powiedzieć: „Paweł dysk Ci się zaciął, zresetuj się!”. I było po sprawie.

    Kwestia pamiętania pewnych wydarzeń z życia, też jest dla Pawła trudna. Długo było tak że, kiedy pytaliśmy co robił w danym dniu, odpowiadał że „nic”. Dopiero po trzech – czterech dniach, przypominał sobie pewne szczegóły i starał się je opowiadać. Na początku pojedynczymi wyrazami. Za kilka dni, znów odtwarzał to co widział i już pojawiały się proste zdania. Forma bezpośredniego dzielenia się informacją, zaczyna się dopiero teraz, kiedy usiłuje pisać proste wypowiedzi, chcąc opisać dane wydarzenie. Najbardziej cieszy mnie to, że jest to coś, co ewidentnie sprawia mu przyjemność.

    Ostatnio bardzo poprawiło się zachowanie. Sprawia wrażenie, jakby faktycznie, dużo więcej do niego docierało. Nie wiem czy pisałam już o tym że, miał 2 psy. W niedzielę „odszedł” nasz staruszek wilczur LARK. Bardzo się bałam jak Paweł to zniesie. Czy znów nie pojawią się objawy regresu. Czy nie nastąpi atak agresji. Rozmawiałam z nim na ten temat. Słuchał. Zadawał pytania. Nie bardzo wiedziałam, jak dokładnie mu to wytłumaczyć. Przecież nie powiem mu w prost że, pies zdechł, bo to słowo dla niego nic nie znaczy. Użyłam słowa „umarł”, tak jak w stosunku do ludzi. Słowo „umarł”, Paweł poznał bardzo dobrze na  przełomie 2010/11 roku. W domu mieliśmy trzy pogrzeby. Zmarła moja teściowa (cudowna kobieta), potem mój tato i na końcu Krzyśka siostra. Myślę że, w dużej mierze stąd wziął się późniejszy regres.......a co za tym idzie, rezygnacja ze szkoły. Paweł nie rozumiał wówczas tego co się działo. Nie pytał. Dusił to w sobie. Rozmowa o psie zajęła nam godzinę. W końcu, kiedy nadeszła ta chwila, przyszedł Piotrek i powiedział: już koniec. Paweł wstał, i głośno oznajmił: „czas pożegnać się z Larkiem, pójdziesz ze mną?”. Poszłam. I powiem Wam że, długo nie zapomnę tego pożegnania.........i mam nadzieję że, większość właścicieli tak żegna swoje psy. W domu jest jeszcze Reksio, zwykły burek podwórkowy. Paweł bardzo go teraz pilnuje. Reks jest typowym  „powsinogą”. Praktycznie, nasze psy nie znały łańcucha. Paweł nie pozwala na upinanie. Stąd też, nie małe kłopoty są. Ale to już inna „para kaloszy”.

    Co do mojego zdrowia, jest nieco lepiej, dzięki Kasi z Gliwic, Paweł ma maść która jest mu potrzebna, a ja dostałam niezły zestaw witamin. Kasieńko bardzooo dziękuje.

    Wczoraj, przyszła kolejna paczka z rzeczami dla naszego maluszka. Od Pani Kingi z Dębna. Bardzo dziękujemy. Boże, jak maluch zacznie rozumieć, będę musiała mu to wszystko opowiedzieć. Jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy wspierają malca. Życie w naszym kraju, z dnia na dzień staje się coraz cięższe. Nas jakoś problemy nie chcą omijać. Wręcz przeciwnie, walą się hurtem. Co raz trudniej zasnąć w nocy. Od myślenia głowa boli. Dobrze że, Paweł „zajca” nie kojarzy. Bo przecież wnet kolejne święta za pasem. Nawet o nich nie myślę.

    Gdyby jednak matka mogła złożyć zamówienie do „zajca”, oj znalazło by się parę. Oczywiście nie związanych z matką........A tak.matka spada do łóżka, liczy na to że, zaśnie w końcu. Może chociaż w snach, poogląda sobie „zajca”..........

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz