środa, 23 stycznia 2013

23 stycznia 2013.


    Masakra jakaś w tym tygodniu. Początek zaczął się już w piątek zeszłego tygodnia. Nie mam praktycznie na nic czasu. Młody się nakręcił na kilka rzeczy na raz. Ale nie ma łatwo, chce musi zapracować. Zasada „dostaniesz ale nie w tedy kiedy żądasz” obowiązuje od małego, i tak już zostanie. Pomijam fakt że, wykończona jestem jego marudzeniem, ale nie odpuszczę, bo mi w końcu na łeb wejdzie i będzie po „ptokach”.

    W piątek czytał sobie coś w sieci. Zerkałam mu przez ramię, ale było ok., więc wzięłam się za obiad. Ni stąd, niowąd, młody wyskakuje mi z tekstem:

-          Mamo! Postuluję zrobić listę materiałów budowlanych! – szczęka zwisła mi do pasa. Co jest grane! Kiedy mówię mu „poczekaj” nie rozumie, albo nie chce zrozumieć, a tu nagle wyskakuje mi z „postuluję” i wie gdzie to przypiąć chociaż nigdy nie pytał co to słowo znaczy.
-          Dobra. Postulujesz, będziesz pisał, w sobotę z tatem.- Cały dzień jeszcze chodził i „postulował”.

    W sobotę Krzysiek ma wolne, ale jak to koło domu, kupa roboty dla faceta po całym tygodniu. Ustalili że, „postulowaną „ listę napiszą w niedzielę.

    W niedzielę młodzieniec tylko z wyra się zwlukł, już zaczął postulować. Listę zaczęli pisać po śniadaniu. Szykowałam obiad, i podsłuchiwałam co się dzieje. Powiem jedno – gdybym ja tak z Pawłem prowadziła zajęcia, pewnie wszystko by w domu fruwało. Ale że to tatuś........to młody znosił słowa krytyki bez żadnego „ale”. Trzy razy przepisywał listę, aż była napisana dobrze. A ja zastanawiałam się który pierwszy „polegnie na polu chwały’.

Suma – sumarum, po skończonej pracy, matka „za postulowała”.
-          Jak chcecie w niedzielę obiadek, to tatuś prowadzi zajęcia!”- no i git.
Tatuś w poniedziałek do pracy, a mamusia znów słucha „postulatów”, tym razem odnośnie realizacji listy. Matka jednak ciut cwańsza się zrobiła i do poszerzonego słownika o „postulat”, dodała jeszcze „priorytet”. Więc młodzieniec uczy się teraz, że nie da się robić wszystkiego na raz. Tyle że, matce łeb już pęka od marudzenia, oczy musi mieć dookoła głowy, bo nigdy nie wie, jak ta nauka się zakończy...............A kiedy młody znika w łóżku, matka spać nie może, do żal każdej minutki spokoju.

P.S. Trzymajcie kciuki, co bym ja nie „poległa na polu chwały”. No to jak to mówią „Ku chwale ojczyzny-obywatelu generale”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz