wtorek, 7 sierpnia 2012

6 sierpnia 2012



Problemowo……..
W sobotę coś pogryzło Pawłowi kostkę. Zwykle takie pogryzienia kończą się u niego opuchlizną i strupami. Za zwyczaj jednak pomagało podawanie WAPNA, kwaśne okłady. Teraz jednak nie wiemy co go pogryzło. Wapno podawane od soboty nie dało rady, kwaśne okłady, jakimś cudem zostawiły pęcherze jak po oparzeniu, opuchlizna pokryła się jakimś dziwnym zasinieniem. Rad nie rad, musieliśmy dzisiaj udać się do lekarza.

Po wizycie jesteśmy o tyle mądrzejsi że, wiemy iż to coś co go ugryzło, musiało być mieć jad mocno alergiczny. Zasinienie na opuchliźnie to wynaczynienie, i bez antybiotyku nie da rady, bo na kości może odkładać się ropa, co musiało by się skończyć punkcją. Zatem leczenie wygląda tak:
1 x dziennie Zyrtek
2 x dziennie Biseptol
2 x dziennie smarowanie nogi maścią Bedicord

Na dzień dzisiejszy stopa wygląda tak:


Co nie przeszkadza młodemu w szaleństwach rowerowych, i we włażeniu w największe trawska, gdzie żywotność swą prowadzi gromada różniastych owadzików. Mi pozostaje latanie za nim i przypominanie, jak skończyły się ostatnie jego eskapady po trawskach……..


6 sierpnia 2012



  Ty, to znaczy Paweł.

    Dwa dni męczyłam się z naprawą dźwięku w komputerze. Dziś zastanawiam się czemu nie pozwoliłam tego zrobić Pawłowi. Kwestia ukończenia przeze mnie kursu komputerowego, przeważyła nad zaufaniem w zdolności Pawła.

    W trzecim dniu, przed komputerem zasiadł w końcu Paweł. W myślach już słyszałam jak się wścieka próbując odtwarzać muzykę, bądź oglądać filmy……..no ale cóż.

    15 minut po tym jak przysiadł do komputera, będąc w kuchni usłyszałam jak lecą z niego znajome dźwięki.
- Paweł, ty cwaniaku! Jak ty to zrobiłeś? – nie odpowiedział nic.
- Słuchaj no gościu! Kto tu w końcu skończył kurs komputerowy? Ja czy ty? – i tu padła odpowiedź.
- Ty! – ponieważ miała się ona odnosić w stosunku do Pawła, za chwilkę nastąpiła korekta.
- Ty, to znaczy Paweł! – poprawił się młodzian……….

sobota, 4 sierpnia 2012

3 sierpnia 2012


"Jestem Karol Duława"- skan artykułu



Nie będę nic pisać, niech tekst artykułu przemówi sam za siebie....

Upss, coś nie tak z tym skanem moim, zatem polecam odwiedzenie stronki na której będzie bardziej czytelny




piątek, 3 sierpnia 2012

3 sierpnia 2012


Czy warto było?

    W lipcu minęło 3 lata, od postawienia Pawłowi diagnozy AUTYZMU.  Często zastanawiam się czy było warto, jak to zmieniło nasze życie.  Zastanawiam się ile jeszcze ludzi w Polsce, uznanych nie gdyś za upośledzonych, jest nie do końca zdiagnozowanych. I tu chciałabym zachęcić do obejrzenia reportażu  Pani Elżbiety Jaworowicz:



    Pośród kilkorga dzieci z Autyzmem, znalazł się też 21 Konrad. Konrad nie ma jednoznacznej diagnozy. Po tym co zobaczyłam, Bogu dziękuję że, natchnął mnie myślą o ponownej diagnostyce. Nie wiem jak długo Konrad przebywa w szpitalu ( za późno włączyłam reportaż, a komputer ma za słaby Internet bym mogła obejrzeć go drugi raz), wiem natomiast że, od ponad 2 lat Konrad jest przypięty pasami do łóżka. Jak to jest możliwe że, będąc w szpitalu nikt nie pokusił się o prawidłową diagnostykę. Lekarze tłumaczą się że, pasy są dla jego dobra. A gdzie pytam się, odpowiednie leczenie, podejście terapeutyczne, konkretne badania. Fakt że, chłopak jest agresywny wobec siebie, wobec otoczenia, ale jak tłumaczył to (chyba lekarz z fundacji SYNAPSIS) jest to tzw. Agresja wtórna.

    Jakiś czas temu, dzięki linkowi podesłanemu przez Magdalenę, miałam okazję przeczytać artykuł mgr. Kamili Korcz. Pokuszę się o zacytowanie małego fragmenciku:

„U osób dorosłych, które zachowują się dziwnie i mają kłopoty w relacjach społecznych, psychiatrzy niechętnie rozpoznają autyzm.”

Do poczytania całości, podrzucam linka:


    A wszak nawet w WIKIPEDII, podkreśla się stanowczo że, autyzm chociaż ma miano dziecięcego, ma odniesienie też do osób dorosłych. Dlaczego zatem jest tak ciężko uświadomić lekarzom że, jakiś procent osób dzisiaj już dorosłych, może i ma Autyzm. Dlaczego nie mając do końca pewności  z czym mają do czynienia, upierają się przy leczeniu które odnosi nie wielki skutek, zamiast zasięgnąć opinii większego grona specjalistów?

    A tak dla pozytywnego myślenia, odsyłam do poczytania dzisiejszego wpisu na blogu Babci Gosi:


    Historia 30 letniej Agaty u której diagnozę Autyzmu postawiono 4 lata temu. Kiedy przeczytałam ten wpis, wszystkie moje wątpliwości wyparowały.

    Powiem że, warto było przejść cały ten korowód z diagnostyką. Paweł do 18 roku życia nie miał jasno sformułowanej diagnozy. Jedyne co nam mówiono to, że jest upośledzony i kropka. Nikt nawet nie próbował wyjaśnić nam zachowań Pawła. Tego jaki obraz świata widzi, co może powodować u niego takie a nie inne zachowania. Kiedy zabiegałam o szkołę Pawła, wiedziałam że,  to może się nie udać. Paweł za długo budował mur wokół siebie. Ale nawet te dwa lata z haczykiem, dały nam bardzo dużo.

    Bardzo dużo zmieniło się w zachowaniu Pawła, w jego umiejętnościach, reakcjach na bodźce zewnętrzne. Bardzo dużo zmieniło się też w nas samych. Wiedza jaką czerpiemy na temat Autyzmu i zaburzeń z nim związanych, pozawala nam na eliminowanie tego, co może wywoływać agresję. Odpowiednie podejście, spowodowało że, chociaż nie podołał w szkole – w domu zapanował spokój. Nadal rozwija się u Niego mowa, co raz częściej wykazuje objawy „logicznego myślenia”, potrafi choć na krótką chwilkę znaleźć sam dla siebie zajęcie. I na Boga, niesamowicie smakuje KAWA ZROBIONA PRZEZ NIEGO DLA MAMY. Nie mam złudzeń co do pełnego wyzdrowienia, to po prostu jest niemożliwe przy jego sprzężeniach, ale każda chwila w domu przeżyta spokojnie i w miarę normalnie, jest na wagę złota. Za to nie zapłaci się kartą VISA……….

    Do dziś pamiętam słowa urzędniczki, kiedy z wywalonym jęzorem zabiegałam o szkołę: „ Po co to Pani, on już jest dorosły, ma rentę co to może zmienić”

Gdybym dziś miała kontakt z tą Panią, powiedziałabym jej w Prost: „BARDZO DUŻO”.