środa, 25 lutego 2015

25 luty 2015

   Od poniedziałku mam totalny mętlik w głowie. Paweł jak zawsze pojechał na warsztaty. Do swojej ukochanej "pracy" i "ekipy". Kiedy wrócił widziałam że, jest jakiś inny. Wbiegł do domu, ale nie tak radośnie jak zawsze. Szybkim ruchem położył na blacie kuchennym plecak. Wyciągając pojemni po drugim śniadaniu, zaczął bardzo szybko mówić. Kiedy mówi szybko, nawet ja mam problem ze zrozumieniem co mówi.

   Wychwyciłam tylko: pogrzeb, cmentarz i Asia płacze. Po słowach " Asia płacze" sam buchnął płaczem. łzy płynęły jak grochy, w oczach totalna bezradność, aż mi się serce ścisnęło. Czyżby zaczął wyrażać emocje adekwatnie do sytuacji?

   Totalna nowość! I jeśli faktycznie ma to miejsce, to mamy coś, na co czekaliśmy baaaardzo długie lata.

   Szybko kazałam tacie Pawła, aby zabrał go z domu do sklepu. Obiecałam mu że, jak wróci będę już wiedziała o co chodzi. Jeszcze przy nim wzięłam do ręki  telefon i zadzwoniłam na WTZ. Bardzo szybko odebrała telefon jedna z Pań Terapeutek. Wyjaśniłam dlaczego dzwonię i że, potrzebuję szczegółowej informacji co się wydarzyło, aby móc porozmawiać z Pawłem i wyjaśnić mu wszystko.

   Rok temu z (o ile dobrze zrozumiałam) z WTZ-ów odszedł jeden z podopiecznych. Miał na imię Piotr. Paweł najpewniej go nie znał, ale zna Asię. Asia z kolei znała Piotra i na wieść o jego śmierci, zaczęła mocno płakać. Ponoć Paweł podszedł do niej, tulił ją i pocieszał. Ta reakcja zaskoczyła nawet Terapeutów.

   Dotychczas Paweł płakał tylko po ataku szału. Nigdy w jego oczach nie widziałam bezradności. Były jak studnie bez dna, w których nie można nic wyczytać. Gdy się uspakajał, zawsze pytał: "co się ze mną działo?"

   Nie dawał się pocieszyć, przytulić, pogłaskać czy w jakiś inny sposób wyciszyć. Tak naprawdę dopiero w Kup, pokazano nam jak wychwycić że, dzieje się coś niedobrego. Że za chwilkę wybuchnie, bo inaczej nie jest w stanie, rozładować emocji. Tam nauczono mnie jak spokojnie, ale stanowczo powiedzieć że, nie zgadzam się na takie zachowanie. Ale gdyby wówczas ktoś mi powiedział że, nadejdzie czas gdy Paweł będzie w stanie zareagować adekwatnie do sytuacji, pocieszyć, przytulić - to sorki za wyrażenie - ale kazałabym mu się "z głupim przez ścianę pomacać".

   Jutro pogrzeb Piotra. Pytałam Pawła czy chce pojechać. Powiedział że tak. Bus będzie jechał. Jadą uczestnicy WTZ-ów. Mając mieszane uczucia co do podjętej przez Pawła decyzji, poradziłam się Terapeutów. Uprzedziłam że, nie mam pojęcia jak się zachowa. Powiedziano mi że, mam się nie martwić.

   Mimo wszystko. I dla mnie i dla Pawła to nowa sytuacja i jak zawsze to "ale" pozostanie. A co Wy o tym myślicie?

2 komentarze:

  1. Nie mam wątpliwości- to trudne, ale bardzo potrzebne doświadczenie.Z emocjami często trudno sobie radzić- wiem to i po Wojtku i po...sobie:) Zachowanie Pawła bardzo dobrze rokuje! Bez względu na to jak będzie na pogrzebie,zrobił milowy krok do przodu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo z Pani komentarza. Fakt doświadczenie trudne i potrzebne. Paweł nie pierwszy raz ma do czynienia ze śmiercią, ale mam wrażenie że, pierwszy raz jakoś inaczej podszedł do tego trudnego tematu. Bardziej świadomie. Od poniedziałku dużo rozmawiałam z nim. Mam nadzieję że, dzisiaj jakoś łatwiej to odbierze.

      Usuń