wtorek, 10 lutego 2015

10 luty 2015

   Paweł chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Czasem myślę że, osiągnął już wszystko co było możliwe. Szybko jednak wyprowadza mnie z błędu.

   Po wielu zmaganiach, spokój w domu to jak miód na uszy. Kontakt z nim jest coraz lepszy. Dużo opowiada. Wydaje się że, więcej też rozumie.

   Na WTZ-ach, pod koniec miesiąca dostają coś w rodzaju kieszonkowego. Nie są to duże kwoty z tego co wiem, ale uczy to uczestników oszczędzania i wydatkowania tych środków. Pozostają one na warsztatach. Uczestnicy oczywiście podpisują listę. Pewnego dnia, przyleciał Paweł prosto z BUSA i od drzwi krzyczy z radością:

   - Wiesz! Podpisywałem listę! Dostałem wypłata, ale nie dostałem pieniędzy na zakupy - i tu minka i euforia jakby nieco klapła.

   Matka, po krótkim namyśle, wzięła kartkę i rozpisała Pawłowi jak to działa. Że, wypłata od mamy ( 20zł) jest na jego wydatki w domu. Że, z tymi pieniędzmi chodzi ze mną do sklepu, i jeśli chce, to coś kupuje.....
Wypłata na warsztatach - zostaje na warsztatach  i służy mu na wydatki poniesione tam. Na chwilę obecną, zbiera ziarnko do ziarnka, aż będzie więcej. Podziałało, temat skończony. Co więcej, ostatnie 20zł które dostał ode mnie, nadal jest w jego portfelu. Zaglądając do portfela, powtarza sobie: ziarnko do ziarnka.

   Paweł jest na warsztatach na okresie próbnym póki co. Wiadomo, nowe otoczenie, nowi ludzie, nowe zasady. Codziennie kiedy wyjeżdża, dosłuchuję się czy nie zadzwoni telefon że, coś jest nie tak. Na razie jest chyba dobrze.

   Stanowczo zabronił mi wychodzenia z nim do BUSA. "Przecież jestem dorosły!". Ok matka szanuje decyzję Niedźwiedzia. Kolejna decyzja to: "Daj mi do "pracy" chleb i pasztet!". Więc matka siedzi, wymyśla pasztety, póki co chleb bezglutenowy do "pracy" kupiła, a w między czasie testuje swoje wypieki. Paweł nie każdy chleb chce jeść. Powodem nie jest niechęć do jakiegoś rodzaju chleba. Po prostu, w tylnej części jamy ustnej, brakuje znacznej części zębów. Musi mieć chleb zatem miękki, tak żeby, dał radę "rozmymłać" go dziąsłami. Chleb bezglutenowy kupiony, ma to do siebie że, chociaż suchawy, jest puszysty. Po zamrożeniu i odgrzaniu na parze, jest miękki jak poduszeczka. Do tej pory, udało mi się upiec dwa razy taki przybliżony chlebek. Dzisiaj właśnie taki dostał do "pracy". Zobaczymy jak sobie poradzi.

   Jeśli znikną nawet skórki, znaczy to że, matka trafiła z wypiekiem. I koniec kupowania gotowego pieczywa:)

   Mieliśmy w styczniu postarać się o wizytę u Pani dietetyk, ale finanse póki co na to nie pozwoliły. Planujemy zatem kontrolną wizytę na kwiecień. Mam nadzieję że się uda nam. Paweł bardzo chce się pochwalić swoimi osiągnięciami.

   Parę osób już mnie pytało: co zrobiłam że, Pawła dieta tak uległa zmianie. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Wytyczne co Paweł może jeść czego nie, mamy od naszej Pani dietetyk. Z początku fakt, był problem z podawaniem nowych rzeczy. Uciekłam się jednak do fortelu. Nazywa się "restauracja". Paweł od zawsze chciał bywać w restauracjach. Wiadomo że, nie zawsze człowieka na to stać. Jednak podczas wyjazdu, czasem nie ma innego wyjścia. Mówię tu głównie o wyjazdach cało dniowych. Paweł ma teraz określone pory posiłków, których się trzymamy.

   Co zatem z tym fortelem. Podaję mu jedzenie w sposób estetyczny.



   Dokładnie w taki sposób jak na zdjęciach. Wszystko co podam znika bez dyskusji. W książce Mag jest bardzo fajne zdanie od autorki, pozwolę sobie je zacytować:


"Stworzyłam bazę bezpiecznych przepisów także po to, aby wymazać ze słownika alergika słowa "Inny" i "Dziwny". Od dziś każdy alergik  jest po prostu wyjątkowy!". 

autor: Katarzyna Jankowska

   Myślę że, każdy zasługuje na właśnie taki szacunek. A zwłaszcza autystyk.

3 komentarze:

  1. Ciesze sie Elu razem z Toba z osiagniec Pawla,...brawo!!!
    A jak skorka z chleba wyjdzie bardziej chrupiaca ,zawsze mozna ja odkroic:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Małgosiu! przepraszam za milczenie, ale ręce ostatnio pełne pracy........Fakt można odkroić. W domu tak robi, ale na warsztatach nie. Matka jednak patent znalazła. Po wyjęciu chleba z maszyny, wkładam gorący do folii i skórka mięknie. Dzisiaj zniknął cały chlebek........

    OdpowiedzUsuń
  3. Kto by nie chciał zjeść tak pięknie podanego obiadu!:)

    OdpowiedzUsuń