czwartek, 27 czerwca 2013

26 czerwca 2013

   Żyjąc z autystykiem  pod jednym dachem, osiągnięcie pewnych celów, wymaga karkołomnych akrobacji. Od dawna sen z oczu spędzało mi kupno wykładziny do pokoju Pawła. Nadarzyła się pewna okazja, którą postanowiłam wykorzystać. Wymagała ona poświęcenia dużej ilości czasu, zorganizowania się logistycznie całej rodziny i przekonania młodego że, tylko w taki sposób damy radę. Efekt taki że, najpóźniej w poniedziałek, wykładzina będzie. Pomijam fakt że, jestem wykończona i psychicznie i fizycznie, że padam dosłownie na ryj. Warto było!!!!!

   Przez to wszystko  zapomniałam znów o sobie. Jeszcze nie odebrałam  wyników mammografii, a już dzwonili z gabinetu ginekologicznego że, cytologia wyszła nie za dobrze.........Ale jak to zwykle bywa: jak nie urok to sraczka.........Przyszły tydzień zatem, zabieram się do umawiania wizyt w swoich sprawach. Przepraszam wszystkich że, jakoś zaniedbałam odpisywanie na maile, ale nie było czasu.

   W niedzielę czeka nas jeszcze wyjazd na warsztaty do Namysłowa. W sobotę przyjedzie Justyna, trzeba będzie obgadać co i jak. Ważne że, Paweł może tam jechać z nami. Myślę że, za dobre zachowanie (pomijając jeden incydent, mało spektakularny) należy mu się taka forma spędzenia czasu. Kto wie, może nauczę się czegoś nowego.............

1 komentarz: