wtorek, 24 lipca 2012

24 lipca 2012


Szybki   NEWS !

    Zaczęliśmy sezon ogórkowy. Roboty co nie miara. Żeby nie było, Paweł uczestniczy w pracach. Czyli terapeutyczne działania są.

   Jego zadania są na miarę jego możliwości. Znosi ze strychu słoje, płucze ogórki, pod nadzorem sypie przyprawy, układa ogórki w słojach. Zalewą zajmuję się ja. Z burakami, idzie nam też nie źle. Paweł wyrywa, ja gotuję. Paweł trze, ja przyprawiam. Paweł pakuje do słoików, ja zagotowuję. Podział prac jak się patrzy.

    Wczoraj Paweł miał niespodziankę. Z naszej Fundacji, przyszedł pocztą prezent urodzinowy ( notabene, jedyny jaki dostał). Paweł nie znosi całej szopki z urodzinami, więc jak co roku, inaczej niż wszyscy świętujemy tę datę. W tym roku nie wypalił nam prezent, ze względów finansowych, będzie opóźniony w czasie. Tym bardziej ucieszyła go przesyłka. Zanim zdążyłam podpisać, drapnął pakę i zwiał do domu. Jak przyszłam już przeglądał zawartość, wypytywał co to, do czego służy.

    Przesyłka zawierała, płótno do malowania w raz z paletą, farbami, pędzlami, kredki akwarelowe i notes z papierem acrylowym. Wymarzona pomoc do arte-terapii.

    Po obejrzeniu wszystkiego, wróciliśmy do ogórkowego szału. Wieczorkiem już po całym zamęcie, Paweł ulotnił się do swego pokoju. Kiedy weszłam, miał do  łóżka przysuniętą ławę, i pieczołowicie kolorował znaki drogowe. Miał je wydrukowane już bardzo dawno, tylko weny twórczej mu brakło. Nowe kredki dały nowy zapał.

    SERDECZNIE DZIĘKUJEMY PANIĄ Z FUNDACJI za pamięć, i za nowe światełko w naszym tuneliku.

    Dzisiaj też mnie zaskoczył. Od jakiegoś czasu, daję mu do portfelika 30zł. Zwykle albo oddaje mi je z powrotem, albo każe kupić coś sobie. Poszliśmy na wioskę. Miałam zrobić zakupy na obiad, i kupić dętkę do mojego roweru ( Paweł przy chowaniu go do szopy, najechał na szkło ). Zanim doszłam na skład, Paweł mnie wyprzedził. Kiedy weszłam do sklepu, trzymał już dętkę w ręce. Spytałam tylko sprzedawczyni czy już zapłacił. Odpowiedziała że tak. Sprawdziłam więc czy dobry rozmiar, okazało się że, dobry. Poszliśmy dalej. Do spożywczaka. Kiedy ja robiłam zakupy na spożywce, Paweł poszedł na chemię. Szczęka mi opadła gdy zobaczyłam jak wychodzi z kolejnym zakupem. Tym razem kupił sobie foliowe koszulki do segregatora. I znów zastanawiałam się czy zapłacił, ale zobaczyłam jak w ręce trzyma resztę z 20zł. Pani tylko mi kiwnęła że zapłacić. Nie mam pojęcia jak dogadał się ze sprzedawczyniami, ale właśnie dziś zaliczył swoje pierwsze samodzielne zakupy.
    Teraz pozostaje nam uświadomienie mu jeszcze że, kupowanie nie  tylko przynosi przyjemność. Że za pieniądze trzeba kupić leki, ubrania, jedzenie……. Ale dobry początek już jest! I to jest najważniejsze.

    P.S. Spożywki też nie ominął, zakupił 2 serki homogenizowane. Nie miałam sumienia w tym Momocie powiedzieć  mu „NIE, TEGO NIE MOŻESZ!”. Myślę że, ten jeden raz świat z tego powodu się nie zawali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz