Postanowiłam zabawić się w cwanego lisa.
Wplatam więc pomiędzy pracę z książkami, inne elementy terapeutyczne. Szeregi i
relacje, historyjki obrazkowe, czytanie
sylabami. Paweł już nieźle czyta, ale gdy trafiają się nowe słowa, ma z
nimi duży problem. Już dawno temu zakupiłam dwie części pomocy dydaktycznej
„MOJE UKŁADANKI”. Są to ćwiczenia sylabowe do nauki czytania. Jakoś nie
przekonały wcześniej Pawła. Teraz pracuje z nimi chętniej. Mam wrażenie jakby
dopiero teraz zrozumiał że, tak naprawdę szybciej pójdzie mu czytanie. Kiedy
próbuje złożyć coś po literce np.; UMYSŁ – brzmi to tak: uemyeseł. Nawet jeśli
literuje głośno, nie jest w stanie usłyszeć jaki z tego powstaje wyraz. Gdy
czyta sylabami, słyszy to co powstaje z poszczególnych części i tworzy gotowe
słowo.
Nadal problem z pisaniem. A właściwie to z
pisaniem długopisem w zeszycie. Paweł do ukończenia gimnazjum pisał tylko
pismem drukowanym. Opanował wtedy pisanie do perfekcji. Literki były kształtne,
mieściły się w jednej kratce. I to mu się podobało. Nie wiedzieć dlaczego, w
szkole w Kup wprowadzono mu pismo pisane. I powstał chaos w jego umyśle i w tym
co robi. Mieszają mu się litery pisane z drukowanymi, duże z małymi a to nie
wygląda z kolei dla niego perfekcyjnie, więc skrzętnie omija problem.
Utrzymanie obu elementów terapii, i czytania i pisania, daje mi możliwość
sprowokowania Pawła do chwilowego zajęcia się samym sobą. Zwykle bowiem jest
tak że, nawet jeśli siedzi chwilę przed komputerem i stara się czytać, to czyta
sam do momentu kiedy jest wstanie rozpoznać wyrazy. Gdy pojawiają się jakieś
nowe, muszę stać przy nim i pomagać mu je odczytać.
Pisanie
z kolei kiedyś było moją kartą przetargową, kiedy chciałam żeby nad czymś
popracował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz