Znów coś do
przodu……
Dzisiaj dzień nie był zbyt zachęcający do
jakichkolwiek czynności. Paweł chociaż wstał rano z uśmiechem na ustach, bardzo
szybko zmienił swoje nastawienie do rozpoczynającego się dnia. Zresztą nawet
mnie to nie dziwi. Zawsze gdy nadchodzi deszczowa pora tak właśnie się dzieje.
Zawilgocony i zagrzybiony stary ponad stuletni dom, nie sprzyja auty stykowi,
tym bardziej jeśli w grę wchodzi Candydoza. Tym nie mniej, gdzieś około
południa, ładnie się wyciszył. Chyba też widział że, jego nastrój nie pomaga mi
szybciej zakończyć domowych obowiązków. Siadł przy komputerze, ze swojego
pokoju przyniósł kartki do drukarki i uruchomił drukarkę. Odszukał sobie stronę
w Internecie z kolorowankami. Zaczął drukować. Spytałam czy zechce je
pokolorować. Powiedział że tak. Wyjęłam kredki akwarelowe, które dostał w
prezencie z Fundacji. Zabrał wszystko do pokoju. Zamknął się i zaczął
kolorować. Co jakiś czas wołał tylko żeby zastrugać mu kredki. W końcu znalazł
strugawkę i było już cicho. Po godzinie skończyłam co miałam zrobić, i weszłam
do niego. Spytałam czy mogę się przyłączyć. Nie podnosząc głowy powiedział że
tak. Spędziliśmy tak kolejne półtore godziny. On kolorował, ja wzięłam osobną
kartkę i zaczęłam rysować. Ukradkiem podglądał co robię. Zobaczył że,
zamoczyłam pędzel i zaczęłam nim malować po rysunku z kredek. Więc wziął drugi
i zaczął robić to samo na swoich kolorowankach.
Gdy skończył wybierał się na rower. Zaczęło
się jednak zciemniać i nie chciałam żeby jechał. Posłuchał, odstawił rower, ale
zaczął gryźć paluchy ze złością. Trzeba było coś na szybko sensownego wymyślić.
No i wymyśliłam…………….
Dwa dni temu, namówiłam go, żeby zaczął
pisać na koniec dnia, co robił przez cały dzień. Powiedziałam mu że, będę mu
pomagać. Nie będę go zmuszać do pisania długopisem, bo grafomotoryka padła na
dużą skalę. Ma komputer i Worda z którym oswoił się bardziej niż ja. Więc niech
będzie tak. Pierwsza notka która powstała , jest z baaardzo dużą moją pomocą.
Paweł podawał pojedyncze słowa, ja musiałam formułować zdanie. Potem każde
słowo politurować żeby mógł napisać. Wyszło świetnie, ale sztucznie. Dziś
zaproponowałam mu pracę z piktogramami. Mało ich mamy więc wyszło jak wyszło.
Cały szkopuł w tym, że spodobało mu się to chyba. Gdy zamykałam pudełko, spytał
„czemu już zamykasz?”. Wyjaśniłam mu że, na dzisiaj już skończyliśmy, jutro
będziemy znów pisać…………….Muszę jeszcze tylko dokładnie sporządzić bazę
piktogramów które mamy, i spisać te które nam mogą być potrzebne. Krótko mówiąc:
jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Na chwilę obecną nie mamy
szans na pracę z fachowcami. Godzina z neurologopedą to jakieś 70-80zł, przy
czym jedna na tydzień to mało. Mojemu synowi zatem musi starczyć matka
terapeutka, oby tylko jeszcze zwiększyła swoją wiedzę na temat: Jak pracować z
dorosłym autystykiem. Wbrew pozorom Paweł to bardzo mądry i wrażliwy facet,
bywa też niezłym cwaniakiem, co daje 100 procent pewności że, faktycznie myśli,
ma tylko problem z uwolnieniem tego co w nim tak naprawdę siedzi………….ale o tym
innym razem. Dziś już późno, pora przyszykować się do jutrzejszego dnia i na
sen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz