Jest 9.30
rano. Paweł zajął się komputerem. Od wczoraj wieczora, wyciszył się bardzo.
Wczoraj
wydarzyło się coś, co pozwoliło mi, na nową odsłonę życia Pawła. Nie jestem
filozofem, nie umiem pięknie się wypowiadać. Nie mam bladego pojęcia, jak
sformułować to, co chcę napisać, aby
było jasne i zrozumiałe.
W zasadzie
sytuacja zaczęła się dzień wcześniej. 13 września, i od tego zaczynam. Sąsiad
przyprowadził do nas swoją wnuczkę. 2 letnią Olę. Wiem jak Paweł „reaguje” na
małe dzieci, ale mimo mojego lęku, postanowiłam pomóc mu. Było deszczowo.
Musiał jechać do Lewina. Jechał na rowerze, bo nie ma z naszej wsi innego
dojazdu. Nie mógł zabrać Oli ze sobą. Ola jest bardzo bystrą dziewczynką. Jest
mała, więc przeraża ją tężyzna Pawła. Jak zatem pogodzić, opiekę nad maleństwem
i nie zranić uczuć Pawła?
Już przy
wejściu do domu, na widok Pawła, Ola powiedziała głośno i wyraźnie – „Boję się
Paweł!”.
Paweł to
usłyszał. Wstał gwałtownie od komputera i nie patrząc na mnie, ruszył szybko w
stronę Oli. W Pawła „nie patrzeniu”, jest coś, czego nie umiem opisać, a
wskazuje na to że, bacznie obserwuje naszą reakcję. Tak było i tym razem.
Wzięłam Olę
za rękę, kucnęłam bardzo blisko niej. Powiedziałam – „ Nie bój się, ciocia jest
koło ciebie, a Paweł tylko się z tobą przywita”.
Pawła ruchy
w tym momencie zwolniły. Z rozpędu, przeszły w spokojny krok. Odezwał się.
- „Ola! Ola
nie bój się. Cześć”. – i kucnął przy nas, wyciągając rękę do Oli.
Najpierw
się cofnęła, popatrzyła na mnie, tak jakby szukała zapewnienia, że jest
bezpieczna. Kiwnęłam głową potakująco. Przybliżyła się do niego, wyciągnęła
rękę i podała mu.
Spędziliśmy
ponad 2 godziny, razem. Ja, Ola i Paweł. Ola widząc że, podana ręka sprawiła
iż, Paweł wrócił do poprzedniego zajęcia, nie urządziła dzikiej histerii, tak
jak to bywało za zwyczaj. Paweł widząc że, osiągnął swój cel i nie musi
zmieniać tego co robił do tych czas, nie zwracał na nią uwagi.
Razem z Olą
przygotowałam posiłek dla Pawła. Gdy zasiadł do stołu, Ola oznajmiła że, też
chce jeść. Spytałam Pawła czy ją poczęstujemy. Zgodził się. Nałożyłam Oli
ziemniaki i buraki. Poszłyśmy do pokoju gdzie jadł Paweł. Olę musiałam karmić,
a Paweł to już samodzielny facet. Je sam. Potem Ola rysowała, Paweł uczył ją,
jak sprzątać za sobą kredki. Cały czas byłam z nimi, trzymałam Olę za rączkę.
Wieczorem
zaczęłam się zastanawiać, jak to w ogóle było możliwe, że się udało pogodzić
tak dwie różne osobowości.
Wyszło mi
jedno. Szacunek dla Pawła i Jego życiowej przestrzeni, uwzględniając przy tym
lęki Oli. I wcale nie chodzi tu o to, by rozdzielić oba te światy. Jest to na
zasadzie wejścia w relacje z nimi. Zaakceptowania tego że, każdy z nich rządzi
się swoimi prawami. Znaleźć równowagę między nimi, nie ograniczając żadnego z
nich.
Do tej pory
było tak że, w zderzeniu tych światów zawsze ustępował Paweł. Nawet będąc we
własnym domu, na własnej, przez lata pieczołowicie budowanej przestrzeni,
usuwał się w kąt.
Działo się tak poniekąd, za naszym cichym przyzwoleniem. Nie
chcąc by Paweł uchodził za, niewychowane dziecko, zwykle tłumaczyliśmy mu:
- to ty
musisz ustąpić
- jesteś
starszy
-
powinieneś być mądrzejszy
- bo źle
się zachowujesz
Nie
obserwując tego, w jakich sytuacjach wynikają jego działania.
Dziś
zadaję sobie pytanie:
- Co musi
czuć, człowiek, który nie umie określić tego co czuje, a jest pełny lęku? Że,
cokolwiek zrobi będzie nie tak i znów wszyscy obarczą go winą, za coś nad czym
sami nie mają kontroli, albo co gorsze sami to prowokują?
Mówią że,
autystycy budują mur wokół siebie, tworzą przestrzeń nad którą mają kontrolę. Swój bezpieczny
świat. I tak w zasadzie jest. Tylko na ile my sami za to odpowiadamy?
Nie mam
pojęcia, jak dokładnie funkcjonuje mózg mojego syna. Wiem jedno. Dla niego
świat nad którym ma kontrolę jest bezpieczny, gdy traci tę kontrolę, pojawia
się wybuch i agresja. Nie jest to wynikiem tego że, jest źle wychowany, nie
grzeczny. To raczej wynik nagromadzonych
bodźców zewnętrznych, emocji których nie rozumie, a my nie bardzo wiemy
jak mu je wytłumaczyć. Niskiej samooceny spowodowanego ciągłym wytykaniem jego
błędów.
Teraz
pozostaje nam, przekonać go do tego że, nawet jeśli my mamy kontrolę nad jego
światem, możemy i chcemy stworzyć go takim, żeby był bezpieczny w jego
rozumieniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz