Jak na razie dobra passa trzyma Pawła w
kupie. Chociaż dzisiaj niedziela, nie odpuścił zajęć. Najpierw okazało się że,
po długim czasie zaczął nam w końcu działać gadulec. Czepił się więc mojego.
Przypomniałam mu że, ma swój numer gg, uruchomiłam mu i się zaczęło. Najpierw
napisał do Kasi, potem do Kamila, a na końcu do mnie. Trzeba przy nim siedzieć,
więc wymyśliłam że, będzie mi na głos czytać, potem mówić co chce napisać, a ja
mu pomogę. I tak pisaliśmy chyba przez godzinę. Z dumą mogę powiedzieć, że
część wyrazów pisał samodzielnie chociaż mylił i zjadał końcówki, te których nie
potrafił, kazał literować. Tu poszłam trochę dalej. Od pewnego czasu ćwiczymy
sylabizowanie, więc nie literowałam, tylko mówiłam sylaby. W końcu musiałam
wziąć się za obiad. Poprosiłam go więc żeby wyciągnął „raczka” i robił sam
ćwiczenia, a jak skończę obiad, znów z nim siądę.
Posłuchał. Pech chciał że, przy wyciąganiu
raczka, znalazł pióro które kupiłam dla niego. Pióro jest specjalnie dla
leworęcznych. Bałam się zacząć nim ćwiczyć, bo nie wiedziałam jak sobie
poradzi, gdy pióro się nie daj Boże zatnie. Tymczasem, przerobił całe ćwiczenia
z raczka. Cierpliwie poczekał na obiad. Po obiedzie posprzątał ze stołu i
spytał:
-
To
co, ćwiczymy piórem?
-
Oczywiście,
przecież Ci obiecałam – odpowiedziałam.
Kazałam mu przynieść z półki segregator z
gotowymi do pisania ćwiczeniami. Przyniósł. Wyciągnęłam kartkę, i zaczął. Szło
mu rewelacyjnie. Nic się nie rozmazywało. Kiedy pióro się zacięło, delikatnie
je strzepnął. Pomyślałam że, skoro ma taki zapał, wykorzystam to i wyciągnęłam
ćwiczenia „Dokąd? Gdzie? Skąd?”. Bez grymasu na twarzy, przepracowaliśmy całe.
Teraz szykuje
się do spania. Normalnie szok. Pewnie jeszcze zaraz przyleci i powie:
-
Czas
na modlitwę – i będę musiała jeszcze spędzić z nim dłuższą chwilkę. Ale warto.
Od kilku dni nie chce modlić się sam. Więc
modlę się z nim. Wczoraj wyciągnęłam BREWIAŻ, który dostałam od siostry
Krzyśka. Zaczęłam czytać mu od początku, i co się stało? Pierwszy raz w życiu,
przeżegnał się prawą ręką. Brewiaż ma też to do siebie, że jest pisany dużą
czcionką, więc możemy go czytać razem. „ Ojcze Nasz”, „Zdrowaś Maryjo”, „Aniele
Boży”, opanował na pamięć do perfekcji. Z resztą gdzie wyrazy są dla niego
cięższe, wspomagamy się książeczką. Nie wiem na ile rozumie modlitwę, ale ważne
że, chce i potrafi się pomodlić.
Mam nadzieję że, jutro dzień będzie równie
spokojny, owocny w pracę i nowe możliwości. Czego i Wam życzę z całego serca.
Teraz zmykam,
bo właśnie słyszę z pokoju:
-
Mamuusiu!
Czas na modlitwę!................
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz