No i zaczął się
nowy okres rozliczeniowy. Wszyscy już ostro zaczęli działać. Tylko ja jakoś nie
mogę pozbierać się do kupy………. Złapałam masakrycznego doła i mam nadzieję że,
nie skończy się to powtórką z rozrywki.
Kłopoty w domu, finanse a w tle Niedźwiedź jęczący w kółko:
- Kiedy pojedziemy do PRODESTE?
A niby skąd ja mam
to wiedzieć? Wróżką nie jestem…….
Dzisiaj dla
świętego spokoju, powiedziałam mu że, jak mi pomoże i uda nam się z tym 1%, to
może w tym roku. Siedzieliśmy dość długo na stronie Justynki. Pokazywałam mu i tłumaczyłam jak, Justyna komunikuje się
przez piktogramy. Za pomocą piktogramów napisała list do Jefersona. Paweł bez
trudu przeczytał go sam. Spytałam czy chciałby też tak coś napisać. Powiedział
że tak. Długopis jednak sprawia mu dużo trudności, ale dalej drążymy ten temat.
Pół dnia kombinowaliśmy z piktogramami. Dostaliśmy większość od Danusi, mamy
Justyny. Podpowiedziała mi też jak można je nieco dostosować do potrzeb Pawła i tego co chciałby napisać.
Wszystko wydawało
się super. Paweł miał zajęcie. Drukował, laminował i wycinał. Potem z niewielką
pomocą ułożył. I co? I lipa, są blade że, po zrobieniu fotki nic prawie nie
widać. Potrzebne by były grubsze kartki do drukarki. Tuszu też jak na
lekarstwo. A piktogramy pochłaniają masę czarnego. Kasy w portfelu zero. I
stoję w punkcie wyjścia, a gdzie się nie obrócę, tam guzik z pętelką widzę……..
Ja już po prostu
tak mam, że czasem zawieszam się jak mój Windows w komputerze, i bez wyjęcia
baterii ani rusz do przodu……. Tylko dlaczego do cholery, zawsze w tedy gdy
Paweł najbardziej potrzebuje mnie i mojego wsparcia. Czyżby to właśnie było to
słynne „wypalenie”?
Niby wiem że, muszę
się pozbierać. Tylko skąd wziąć na to
siły.
Jutro "polecą" do Was od nas piktogramy:)
OdpowiedzUsuń