Czy warto
było?
W lipcu minęło 3 lata, od postawienia
Pawłowi diagnozy AUTYZMU. Często
zastanawiam się czy było warto, jak to zmieniło nasze życie. Zastanawiam się ile jeszcze ludzi w Polsce, uznanych
nie gdyś za upośledzonych, jest nie do końca zdiagnozowanych. I tu chciałabym
zachęcić do obejrzenia reportażu Pani
Elżbiety Jaworowicz:
Pośród kilkorga dzieci z Autyzmem, znalazł się też 21 Konrad. Konrad nie
ma jednoznacznej diagnozy. Po tym co zobaczyłam, Bogu dziękuję że, natchnął
mnie myślą o ponownej diagnostyce. Nie wiem jak długo Konrad przebywa w
szpitalu ( za późno włączyłam reportaż, a komputer ma za słaby Internet bym
mogła obejrzeć go drugi raz), wiem natomiast że, od ponad 2 lat Konrad jest
przypięty pasami do łóżka. Jak to jest możliwe że, będąc w szpitalu nikt nie
pokusił się o prawidłową diagnostykę. Lekarze tłumaczą się że, pasy są dla jego
dobra. A gdzie pytam się, odpowiednie leczenie, podejście terapeutyczne,
konkretne badania. Fakt że, chłopak jest agresywny wobec siebie, wobec
otoczenia, ale jak tłumaczył to (chyba lekarz z fundacji SYNAPSIS) jest to tzw.
Agresja wtórna.
Jakiś czas temu, dzięki linkowi podesłanemu przez Magdalenę, miałam
okazję przeczytać artykuł mgr. Kamili Korcz. Pokuszę się o zacytowanie małego
fragmenciku:
„U osób
dorosłych, które zachowują się dziwnie i mają kłopoty w relacjach społecznych,
psychiatrzy niechętnie rozpoznają autyzm.”
Do poczytania całości,
podrzucam linka:
A wszak nawet w WIKIPEDII, podkreśla się stanowczo że, autyzm chociaż ma
miano dziecięcego, ma odniesienie też do osób dorosłych. Dlaczego zatem jest
tak ciężko uświadomić lekarzom że, jakiś procent osób dzisiaj już dorosłych,
może i ma Autyzm. Dlaczego nie mając do końca pewności z czym mają do czynienia, upierają się przy
leczeniu które odnosi nie wielki skutek, zamiast zasięgnąć opinii większego
grona specjalistów?
A tak dla pozytywnego myślenia, odsyłam do poczytania dzisiejszego wpisu
na blogu Babci Gosi:
Historia 30 letniej Agaty u której diagnozę Autyzmu postawiono 4 lata
temu. Kiedy przeczytałam ten wpis, wszystkie moje wątpliwości wyparowały.
Powiem że, warto było przejść cały ten korowód z diagnostyką. Paweł do
18 roku życia nie miał jasno sformułowanej diagnozy. Jedyne co nam mówiono to,
że jest upośledzony i kropka. Nikt nawet nie próbował wyjaśnić nam zachowań
Pawła. Tego jaki obraz świata widzi, co może powodować u niego takie a nie inne
zachowania. Kiedy zabiegałam o szkołę Pawła, wiedziałam że, to może się nie udać. Paweł za długo budował
mur wokół siebie. Ale nawet te dwa lata z haczykiem, dały nam bardzo dużo.
Bardzo dużo zmieniło się w zachowaniu Pawła, w jego umiejętnościach,
reakcjach na bodźce zewnętrzne. Bardzo dużo zmieniło się też w nas samych.
Wiedza jaką czerpiemy na temat Autyzmu i zaburzeń z nim związanych, pozawala
nam na eliminowanie tego, co może wywoływać agresję. Odpowiednie podejście,
spowodowało że, chociaż nie podołał w szkole – w domu zapanował spokój. Nadal
rozwija się u Niego mowa, co raz częściej wykazuje objawy „logicznego
myślenia”, potrafi choć na krótką chwilkę znaleźć sam dla siebie zajęcie. I na
Boga, niesamowicie smakuje KAWA ZROBIONA PRZEZ NIEGO DLA MAMY. Nie mam złudzeń
co do pełnego wyzdrowienia, to po prostu jest niemożliwe przy jego
sprzężeniach, ale każda chwila w domu przeżyta spokojnie i w miarę normalnie,
jest na wagę złota. Za to nie zapłaci się kartą VISA……….
Do dziś pamiętam słowa urzędniczki, kiedy z wywalonym jęzorem zabiegałam
o szkołę: „ Po co to Pani, on już jest dorosły, ma rentę co to może zmienić”
Gdybym dziś miała kontakt z tą Panią,
powiedziałabym jej w Prost: „BARDZO DUŻO”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz