Moja dłuższa
chwila na pogaduchy z Pawłem. Zwykle gdy kładzie się już do łóżka. Tylko w tedy
zwalnia tępo. Pozwala na moje wywody. Dziś było inaczej. Owszem była rozmowa.
Przypominanie sobie co robił przez cały dzień, analizowanie jego zachowania,
mojego i wszystkich członków rodziny..........nagle, powstał dialog, który
sprowokował sam Paweł.
-
Mamooo!
Ja już jestem dorosły prawda? – rzekł Paweł
-
Tak
synku, już jesteś dorosły. – odpowiedziałam ze stoickim spokojem, ale i
zdziwieniem w głosie
-
A
czemu pytasz Pawełku? – spytałam tym razem ja. Zapadła chwilka ciszy.
-
Mamo,
to do mnie już w tym roku nie przyjdzie Mikołaj? – ponownie spytał Paweł.
Nie bardzo
wiedziałam co mu odpowiedzieć, więc spytałam:
-
A
chciałbyś żeby przyszedł?
-
Takkkk!!!
– niemal wykrzyczał.
Upomniałam go
tylko, żeby opanował troszkę emocje, poczym spytałam:
-
A
co chciałbyś dostać od Mikołaja?
-
Wieża
i dwa głośniki. – odpowiedział, już wyciszonym tonem.
Kiedy Paweł
był mały, nazywaliśmy go pieszczotliwie „MISIU”. Teraz bardziej pasowało by do
niego „PAWEŁEK PAN”. Kojarzy mi się to z „Piotrusiem Panem”, i bajką o chłopcu,
który nie chciał dorosnąć. Żył w NIBYLANDII, i po mimo swojego wieku ciągle był
dzieckiem.
Paweł z racji
swoich sprzężeń chorobowych i zaburzeń autystycznych, stworzył swoją własną
NIBYLANDIĘ. Jest ona nieco inna niż ta z bajki. Jego NIBYLANDIA, posiada
„gwiezdne wrota”, które czasem się uchylają i pozwalają mu na bycie dorosłym
choćby na krótką chwilkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz