Troszkę nas tu nie było. Znów coś się
podziało albo z komputerem, albo z naszym modemem. Każda próba opublikowania
posta kończyła się fiaskiem. Mamy więc nieco zaległości do nadrobienia.
Dzisiaj tak króciutko napiszę co u nas,
potem nadrobię kwestię Listu Otwartego Babci Gosi w sprawie 1%.
Od ostatniego wpisu, udało nam się dokończyć
malowanie roweru Pawła. Będzie z tego relacja filmowa, ale najpierw muszę ją
sklecić. Jedno wiem na pewno: Paweł uwielbia takie grzebaniny, jedyny problem
to domycie potem rąk......ale daliśmy radę.
W niedzielę chrzciliśmy Filipa.
Uroczystość była piękna i doniosła. Paweł w
pełni uczestniczył w mszy świętej. Przyjął Komunię świętą, jak przystało na
Wujka – dla Filipa. Paweł pierwszy raz przyjął Komunię w 2010 roku. Jego
zaburzenia nie zawsze pozwalają nam na uczestnictwo w mszy. Kościół mamy duży,
rozchodzi się w nim ogromne echo, które nie zawsze jest w stanie znieść. Ale
tym razem dał radę. Dla mnie za każdym razem kiedy przyjmuje sakrament jest to
ogromne przeżycie. Po uroczystości w kościele, odbyło się spotkanie rodzinne w
domu. Akurat pogoda dopisała,więc było przy grilu. Około wieczora, Pawłowi było
już za dużo, więc postanowił matkę zaprosić na trening. Tym razem bieganie.
Czasem się zastanawiam: jak to jest możliwe
że, przy jego tuszy nie jestem w stanie go dogonić........Kiedy jest zły,
dostaje takiego „spida”, że znika z oczu jak supermen. Zawsze muszę mieć w
zanadrzu jakieś mocne hasło, które działa jak hamulec. Tym razem jakoś nie mogłam
nic wymyślić na poczekaniu. Najpierw zaliczyłam bieg za nim, co go jeszcze
bardziej nakręciło, potem w biegu krzyknęłam za nim: Chcesz jechać do Prodeste?
I podziałało. Zatrzymał się w jednym momencie, jak wryty w ziemię. Gdyby miał
hamulce,pewnie by zapiszczały i poszedł by z nich „siwy dym”. Wieczorem
siadł w domu z Sebą, synkiem Gosi i
jakby nic się nie stało grali w gry planszowe, memory i inne. Doszłam przy tym
do wniosku że, muszę na cito dokupić jakieś sensowne gry, bo mamy ich
bardzo mało........chyba 4 zaledwie.
Paweł nigdy nie chciał w nie grać, teraz jednak zaczyna..........
W poniedziałek odkryłam że, niedźwiedź
usunął mi Worda z komputera. Mściwa bestia. Odegrał się za ostatni bark czasu
dla niego. Zwykle nie uważa mojego towarzystwa za idealne, ale kiedy mam więcej
zajęć i czas musi spędzać z kimś innym, to albo leci płot sąsiada, albo coś z
komputera. Z komputerem u Pawła jest tak że, zimą skutecznie go zajmuje, ale
kiedy na horyzont w karcza wiosna, lato czy jesień, unika go jak ognia. Daje wówczas
czadu matce z rowerami. Tym razem mało szlak mnie nie trafił, bo na FB dostałam
zaproszenie na konferencję.
Chciałam wysłać zgłoszenie i lipa. Zięć ze
zrozumiałych powodów czasu nie posiadał. Wczoraj jednak udało się. Najpierw
zadzwoniłam czy są jeszcze miejsca. Okazało się że tak. Seba wgrał Worda i
piorunem wysłałam zgłoszenie. Na meila niemal od razu dostałam odpowiedź że
„Przyjęto”. Więc matka jedzie..........a co najważniejsze, nie jedzie sama. Siostra
Sebastiana – Justyna też jedzie. Matka nigdy nie bywała na takich
warsztatach, więc poczuje się pewniej.
A to ja i mój "NIEDŹWIEDŹ"
Przy tym swoim "niedźwiadku" wygląda Pani jak pchełka.
OdpowiedzUsuńNo fakt, nawet spacer przy nim to jak trening. On kroka zrobi, matka musi trzy..........
UsuńPrzydalby mi sie taki osobisty trener, ktory by wyciagal mnie na rower czy bieganie. :)
OdpowiedzUsuńZatem zapraszamy do nas. Im nas więcej, tym lepiej. A przecież w "kupie siła" nieprawdaż?
UsuńJEZU...WNUSIU PRZECUDNY!!!!!!MILIARDY BUZIACZKÓW DLA ISKIERKI...WAS WSZYSTKICH ŚCISKAM NAJMOCNIEJ JAK TYLKO POTRAFIĘ..Ela, faktycznie - pchełka z Ciebie u boku Pawła..KOCHANI JESTEŚCIE !!!
OdpowiedzUsuń