No, sytuacja pomału nam się normalizuje. Od
soboty, malec i mama są w domku. Zastanawiacie się pewnie jak zareagował Paweł?
Przyznam szczerze że, nieco obawiałam się
tego, jak zorganizować wszystko żeby było dobrze. Bałam się tego że, Paweł
nakręcony czekaniem na malucha, będzie chciał brać go na ręce,
głaskać.......sytuacja niezmiernie trudna. Jak wytłumaczyć mu postępowanie z
maluszkiem, żeby nie poczuł się odrzucony czy lekceważony. Zaburzenia w
kontaktach z innymi ludźmi, są jednak silniejsze, niż mój strach. Dopiero
wczoraj, za sprawą Kasi, Paweł pogłaskał Filipa. Oficjalnie Paweł czeka aż,
maluch będzie miał 3 lata, kupi mu rowerek i „hulaj dusza, piekła niema”. Jak
więc było z powitaniem?
Kiedy ja i Sebastian pojechaliśmy do
porodówki po Kasię, Paweł z Piotrem powiesili na drzwiach ich domku plakat. Ten
zrobiony oczywiście przez Pawła. Czekali nas w domu. Kiedy wjeżdżaliśmy w
podwórko, Kasia od razu zauważyła co wisi na drzwiach. Aż usta zatkała rękami z
wrażenia. Wysiadając z auta, nie omieszkała podziękować Pawłowi. Jak pięknie w
jej ustach brzmiało „Mój ty kochany”. Paweł poczuł się bardzo dumny. Nosidełko
w którym przywieźliśmy Filipa, musiało być okryte przy wysiadaniu z auta. Paweł
zaglądał nerwowo „gdzie ten Filipek?”. Wytłumaczyłam mu że, musi wejść z nami
do domu, tam go zobaczy. Wszedł.
Odkryliśmy nosidełko, w pełnej okazałości
pokazał się Filipek. Paweł zrobił szybki „rzut okiem” na malca, po czym
skierował wzrok na brzuch Kasi. Bądź co bądź, jeszcze nieco okrągły. Paweł nie
powiedział ani słowa, ale Kasia domyśliła się o co mu chodzi. Z niebiańską
cierpliwością udzieliła mu wyjaśnień. Chyba mu wystarczyły, bo po chwili
zniknął z bratem na rowerach. Wieczorem, kiedy byłam u Kasi, przyszedł za mną.
Od drzwi spytał:
- a gdzie Filipek?
Pokazałam mu że, leży sobie spokojniutko na
wersalce. Powiedziałam że, odpoczywa. Spytałam czy chce zobaczyć go z bliska. Powiedział
TAK. Przysiadł na wersalce, zachowując „beeezpieczną odległość”. Chwilę
pozaglądał. Zaglądał to raczej dużo powiedziane. Myślałam że, patrzy na niego
jak „przez szybę”, charakterystycznie dla autystyka. Jakież było moje
zdziwienie, gdy przyszliśmy do domu, a Paweł zapytał:
- dlaczego
Filip otworzył oczy?
I w zasadzie to jest właśnie to, czego nigdy
niezrozumię. Patrzy tak jakby nic go nie interesowało, jakby niczego nie
obserwował i nie widział. Wzrok sprawia wrażenie „kamiennego”, a jednak
wychwytuje detale i szczegóły z otoczenia. Przyjęliśmy obecnie zasadę że, nic
na siłę. Pomału pozwalamy Pawłowi oswoić się z nową sytuacją. Bo co innego
tłumaczyć coś czego jeszcze nie ma, a co innego zaakceptować coś co już jest i
będzie.
A jak radzą sobie młodzi rodzice? Jak na mój
tok myślenia, bardzo dobrze. Są młodzi, a jednocześnie bardzo dojrzali. Oboje
po uszy zakochani w swoim maleństwie.
P.S. Plakat
zrobiony przez Pawła, trafił do oficjalnych pamiątek Maluszka........
Gratulujemy rodzicom,a Paweł super facet.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
ach taki plakat to musiało być wzruszające :)
OdpowiedzUsuń