czwartek, 13 marca 2014

13 marca 2014

   Po ostatnim wpisie, Gosieńka mnie zganiła. I święta racja. Matka jakoś nie doczytała o tym syropie kukurydzianym w mleku ryżowym. A że, zawsze większość objawów ustępowała po zmianie mleka, zbytnio nie dociekałam. Problem jednak w tym że, choćbym chciała robić takie mleko sama, nie miałam czym. Napisałam o tym odpowiadając na komentarz Gosi. Doczytała się tego nasza KOCHANA PANI JOLA. I oto dzisiaj zawitał u nas sprzęt.........



   Pani Jola dała mi znać wcześniej że, sprzęt przybędzie, więc dzień wcześniej poleciałam użebrać ryżu. Jak tylko pojawiła się pomoc, zaczęłam robić mleko ryżowe. Poszło mi chyba nieźle. Paweł zaraz wypił cały kubek żeby przetestować, czy jadalne matka zrobiła. Smakowało mu chyba, bo ze słoja 2,5 litrowego, zostało pół...........jutro znów zrobimy świeżutkie........


   Także, BARDZO DZIĘKUJĘ i Gosi że mnie oświeciła, i Pani Joli że mam czym teraz popracować. Myślę że, nie tylko na mleku ryżowym się skończy. Znalazłam jeszcze przepis na mleko kokosowe i migdałowe.

                             TAKŻE JESZCZE RAZ BARDZO DZIĘKUJEMY!

wtorek, 11 marca 2014

11 marca 2014

   Uffff......Paweł w końcu wylądował w łóżku. Dzisiaj nieco wcześniej niż zwykle. Ogólnie ostatnio wykazuje bardzo dużą męczliwość. Jest zmierzły i upierdliwy do granic wytrzymałości. Lada dzień wylądujemy u lekarza po nową receptę. Tym razem nie wyjdę bez NYSTATYNY. Jak dotąd tylko ona dawała radę ze stanami zapalnymi w jamie ustnej. Bez powrotu do diety, długo tak nie pociągniemy.

   Jeśli mogę mieć prośbę, może ktoś pomoże w szybkim zakupie mleka ryżowego? Zwykle kupuję je tutaj:

http://allegro.pl/napoj-ryzowy-w-proszku-1kg-mleko-ryzowe-1000-g-fv-i4028929248.html

   Mleko ryżowe nie służy nam tylko do podstawowych posiłków, zabielam nim też zupy dla Pawła, sosy, robię mu desery.

   Sprawa o tyle pilna że, pojawiły się już też biegunki, i po prostu nie mogę już dłużej zwlekać w tym temacie.

   Druga rzecz w której potrzebuję pomocy to; od kilku dni obserwujemy u Pawła bardzo duże napięcie mięśniowe. Znów zaczyna wszystkich ściskać. Nie wiem zupełnie czy powinien teraz mieć masaże rozluźniające mięśnie, czy masaże na zaburzenia czucia głębokiego. A może jedno i drugie ma ze sobą jakiś związek.........Wiem jedno że, zwykle gdy ma miejsce duże napięcie mięśniowe, po kilku dniach dochodzi do ataku szału. Mam nadzieję że, uda mi się w porę wychwycić co i jak. Na dzień dzisiejszy, proszę podsuńcie jakiś pomysł na rozluźnienie tych cholernych mięśni..........

wtorek, 4 marca 2014

4 marca 2014

   Jakoś ciężko zabrać się za pisanie. Stary "Niedźwiedź", w końcu ma pracę. Pracuje już od tygodnia. W domu jakby atmosfera polepszyła się. "Młody Niedźwiedź" wrócił do swojego, tak dawno wyczekiwanego porządku dnia. Bardzo za tym tęsknił.

   Z racji tego że, było bardzo ciężko, na jakiś czas przerwaliśmy dietę. Pierwsze efekty już są. Nie, nie ma trudnych zachowań, za to w jamie ustnej znów zagościły "pleśniawy". Kolejny dowód na to, iż młody nie powinien spożywać mleka, ani jego przetworów. Ale co zrobić, jak do 18 roku życia, to właśnie były jego główne posiłki. Tego rytuału, Niedźwiedź nie odpuści za "chiny ludowe".

   Tak więc, leczymy paskudztwo. Recepta wypisana okazała się tak droga, że wykupiłam tylko co najpilniejsze. Póki co, jeszcze posiłkuję się AFTINEM, w ostateczności dołączę WODNY ROZTWÓR FIOLETU. Wolałabym jednak tego uniknąć. Nie bardzo wiem jak Niedźwiedź zareaguje na FIOLETOWĄ paszczę. Włączyłam też na nowo CITROSEPT, podesłany przez Kasię z Gliwic. Oprócz kłopotów z jamą ustną, jest jeszcze problem z stopami. Pojawiły się na nich, już od dawna przebarwienia. Ciągle jednak zapominałam pokazać to lekarzowi. Tym razem nie zapomniałam. Nie pamiętam dokładnie jaką nazwę tego podał lekarz. W każdym bądź razie, problem do opanowania. 2 x dziennie smarować maścią i powinno zniknąć za jakieś 2 tygodnie. Po całym tym "baizlu" z leczeniem, trzeba będzie Niedźwiedziowi zrobić kontrolne badania krwi. Myślę też o zrobieniu TSH (chyba tak to się pisze). Kasia ostatnio zauważyła, że Niedźwiedź zaczyna mieć jakiś wytrzeszcz oczu. Sama leczy teraz tarczycę, więc warto to sprawdzić.

   Ogólnie cała masa zaległości mi się narobiła. Jak tylko pokonam to diabelskie zmęczenie, muszę ruszyć z wszystkim do przodu. Pogoda już jakaś wiosenna nam się zrobiła. Chyba większa ilość słońca, pozwoli mi na regenerację sił.